Cmentarz ewangelicko – augsburski w Ozorkowie
Podczas naszej ostatniej wyprawy zawędrowaliśmy do miasta Ozorków położonego nad rzeką Bzurą w województwie łódzkim, a tym, co przykuło nasza uwagę, a w końcu oczarowało był Cmentarz Ewangelicko – Augsburski. Ozorkowski Cmentarz Ewangelicko – Augsburski jest nekropolią czynną po dziś dzień, położoną w południowej części miasta, na wzgórzu przy ulicy Cmentarnej. Ma kształt nieregularnego wielokąta, którego powierzchnia wynosi około 2,2626 ha. Obecnie na tym cmentarzu znajduje się około 150 nagrobków. Jest on administrowany przez Parafię Ewangelicko – Augsburską w Ozorkowie działającą poprzez Radę Parafialną. Rada Parafialna składa się z wybranych przez Zgromadzenie Parafialne radnych oraz proboszcza administratora mianowanego w 1987 r. ks. Marcina Undasa, który jest jednocześnie prezesem Rady Parafialnej.
Wchodząc na cmentarz bramą przy ulicy Cmentarnej widzimy wbudowany w ogrodzenie dom dla grabarza wraz z kaplicą przedpogrzebową zbudowana w 1891 roku. Owa nekropolia jest ściśle powiązana z historią powstania miasta. Otóż dnia 10 grudnia 1807 roku, właściciel miejscowości Ignacy Starzyński, chcąc ożywić gospodarczo swoje posiadłości, sprowadza osadników z Saksonii i podpisuje z nimi umowę dotyczącą również przekazania bezpłatnie miejsca na kościół oraz cmentarz, gdyby takowe kiedyś założyć chcieli. Podczas podpisywania następnej umowy w dniu 13 marca 1811 roku we wsi Wytrzyszczki Ignacy Starzyński potwierdził bezpłatne nadanie terenu pod kościół i cmentarz. Nie wiadomo, kto i kiedy poświęcił cmentarz, lecz prawdopodobnie uczynił to pierwszy ewangelicki duszpasterz ks. Friedrich Ferdynand Schultz. Dzięki dziedzicowi Starzyńskiemu nowi osadnicy napływali szybko, sukiennicy, fabrykanci i innego rodzaju rzemieślnicy stali się zaczątkiem gospodarczego rozwoju Ozorkowa.
Zanim przejdziemy do bardziej szczegółowego opisania nekropolii ozorkowskiej warto wspomnieć o fakcie, że w kościele Ewangelicko- Augsburskim nie obowiązuje prawo, aby jedna parafia posiadała jeden cmentarz. Dlatego też do parafii ozorkowskiej należało wiele mniejszych cmentarzy, które dziś już są nieczynne a nawet niektóre z nich już nie istnieją, poznać je można tylko po tym, że czasem zachował się pojedynczy nagrobek lub element bramy wejściowej. Są to jednak miejsca spoczynku ludzi, którym należy się pamięć, ze względu na pamięć właśnie wymieńmy choćby miejscowości. Pamiętajmy, zatem o takich miejscowościach jak: Wytrzyszczki Gmina Parzęczew, Mariampol Gmina Parzęczew, Tkaczewska Góra Gmina Parzęczew, Pustkowa Góra Gmina Parzęczew, Katarzynów Gmina Ozorków, Karolinów Gmina Dalików, Marcinów Gmina Dalików, Huta Bardzyńska Gmina Dalików, Krasnodęby Stare Gmina Aleksandrów Łódzki, Dąbrówka Górna Gmina Dalików, Słowik Gmina Zgierz, Władysławów Gmina Zgierz. Wszędzie tam były cmentarze, na których spoczywają członkowie ozorkowskiej parafii.
Zanim zaczniemy relacjonować wam nasza wyprawę, chcielibyśmy przytoczyć pewien cytat, który dokładnie odzwierciedla sytuację, jaką chcielibyśmy wywołać naszym artykułem…aby duch minionej epoki się obudził w ludzkich umysłach.
,,To miejsce jest tajemnicą. I sanktuarium. Wszystkie książki, każdy tom, który tu widzisz, ma duszę. Duszę swojego autora, a także duszę tych, którzy go czytali i o nim marzyli. Za każdym razem, kiedy książka przechodzi z rąk do rąk, kiedy ktoś nowy zaczyna ją czytać, jej duch rośnie i staje się potężniejszy. Tutaj książki, o których nikt już nie pamięta, które zaginęły w mrokach minionych epok, żyją wiecznie, czekając na nowego czytelnika, swoją nową duszę…” Carlos Ruiz Zafón
Piękno architektury tego cmentarza tak nas urzekło, ze zdjęcia jakby zaczęły same wchodzić w kadr…dzielimy się, więc z Wami tym pięknem i zaczynamy ,, czytanie dusz”…
Do niektórych zdjęć udało nam się zebrać informację, gdyż cmentarz ten jest pięknie opisany przez Pawła Andrzeja Górnego oraz Roberta Sebastiana Łuczaka, z których to wiadomości skrzętnie skorzystaliśmy. Jednocześnie dziękujemy za podpowiedź, z jakich pozycji książkowych skorzystać, aby móc przybliżyć wam historię cmentarza Ks. Marcinowi Undasowi, proboszczowi parafii Ewangelicko- Augsburskiej.
Wszyscy Ci, którzy osiedlili się w Ozorkowie i mieli znaczący wpływ na gospodarczy rozwój miasta są pochowani na omawianej nekropolii. Rodziny, który miały znaczący wpływ na rozwój to m.in.: Schlösserów, Wernerów, Scheiblerów, Weilów i Janaszów. Oczywiście było jeszcze wiele rodzin, które mniej lub więcej zasłużyły się dla miasta, ale nie sposób ich wszystkich wymienić.
Zacznijmy, więc od rodziny Wernerów i od grobowca, w którym jest pochowany główny fundator Kościoła Ewangelicko- Augsburskiego Christian Wilhelm Werner oraz między innymi jego pierwsza żona Anna z domu Schroeder, a także jego druga żona Matylda z domu Ritzenstein.
Rodzina Wernerów została nobilitowana przez króla Stanisława Augusta pieczętując się herbem Miron. W 1821 r. Christian Wilhelm Werner przybył do Ozorkowa z żoną Anną oraz pierworodnym synem Karolem z pierwszego małżeństwa. Nabywszy działkę od Ignacego Starzyńskiego na Strzeblewie, wybudował tam dom mieszkalny oraz farbiarnię, która po kilkulatach stała się największą na terenie Królestwa Polskiego. Anna (pierwsza żona Wilhelma) zmarła przy porodzie syna Ferdynanda w 1825 r. Natomiast grobowiec rodzinny Wernerów został wybudowany przez drugą żonę, Matyldę, głównie ku czci Wilhelma. Anna, która zmarła wcześniej, była, więc pochowana w innym miejscu. Z napisu, który jest najlepiej zachowany, wynika, że szczątki Anny zostały przeniesione do rodzinnego grobowca zdecydowanie później. Możliwe, że nastąpiło to po śmierci drugiej żony, Matyldy. Na frontonie grobowca, po bokach postumentu, znajdują się dwa symbole przedstawiające alfę i omegę. Pierwsza i ostatnia litera alfabetu greckiego przypomina nam, że istnieje zarówno początek jak i kres naszej życiowej wędrówki. Na frontowej ścianie grobowca znajdują się imiona i nazwiska pozostałych członków tej licznej rodziny, jak również daty ich urodzin i śmierci.
Kolejnym pomnikiem sztuki sepulkralnej jest grobowiec a w zasadzie Cippus poświęcony potentatowi ozorkowskiego przemysłu Friedrichowi Mathiasowi Schlösserowi. Obok w sarkofagu spoczęła później także jego żona Henrietta Wilhelmina z domu Werner. Cippus nie olśniewa bogactwem, mimo że nagrobek posiada specyficzny kształt i piękne epitafium poświęcone zmarłemu.
Umieszczone na płycie epitafium brzmi:
„GUTE THATEN LOHNTEN DIR IM STILLEN, JEDER EDLE HAT DICH TREU ERKANT. MAG AUCH DICH DIE DUNKLE GRUFT VERHŰLLEN, SEGNEND WIRD DEIN NAME STETS GENANNT. SCHUTZGAIST WARST DU UNS AUF JEDEM PFADE, FROMM TRUGST DU IM HERZ DER DEINEN GLŰCK, BIS DER TODES ENGEL STILL DIR NAHTE UND SICH SCHLOSS DEIN MILDER VATERBLICK„.
To epitafium można przetłumaczyć, jako wyznanie
„Dobre czyny odpłacą Ci w milczeniu, którzy w wierności przy Tobie trwali. Choć cię ciemny grób zasłonił, z wdzięcznością Twe imię będzie ciągle wymawiane. Tarczą ochronną byłeś dla nas na każdej ścieżce życia. Pobożnie niosłeś w sercu Twe szczęście, aż cicho Anioł Śmierci ku Tobie się zbliżył i zamknął się Twój łagodny ojcowski wzrok„.
Cippus – nagrobek wzorowany na architekturze starożytnego Rzymu w kształcie kwadratowego słupa zwężanego u góry, ozdobiony reliefem z epitafium zmarłego. (Relief – płaskorzeźba wykonana na płycie kamiennej, metalowej lub drewnianej z pozostawieniem na niej tła, dzieło dwuwymiarowe. Pomimo że płaskorzeźby powstały, jako dekoracja architektoniczna, to często stanowią odrębne, pełnowartościowe dzieło sztuki.)
Ozdobą nagrobka Henrietty Schlösser jest przepiękny medalion z podobizną zmarłej. Jak kunsztownie widać każda falbankę na czepcu. Dziś już chyba nie ma takich medalionów…
Na tym samym terenie, ogrodzonym żelaznym płotem znajduję się również mauzoleum rodziny Schlösserów.
Budowę tego mauzoleum rozpoczęła Matylda Schlösser, żona Henryka, zakończono ją prawdopodobnie w latach 80-tych XIX wieku. Wartość budowanego mauzoleum oszacowano na 10 000 rubli. Początkowo mauzoleum miało służyć wyłącznie braciom, o czym mówi wyraźnie jedyny zewnętrzny napis na budowli.
Jak widać na zdjęciu powyżej akronim D.O.M. trzymają dwaj skrzydlaci aniołowie śmierci. Mauzoleum zbudowane jest na planie prostokąta z przylegającą do niego niższą przybudówką. Od frontu ozdabiają grób kariatydy wspierające gzyms i trójkątny naczółek. Kopuła z piaskowca imituje pokrycie łuską. Drzwi do mauzoleum ozdabiają popiersia dwóch mężczyzn stylizowane na Egipcjan. Przez kilka lat, po II wojnie światowej, grobowiec ten pełnił rolę kaplicy, w której odprawiano msze święte dla ozorkowskich ewangelików, zanim nie reaktywowano po kilkuletniej przerwie parafii Ewangelicko-Augsburskiej.
Deo Optimo Maximo – Bogu Najlepszemu i Największemu. Na nagrobkach napis D.O.M znaczył również D(omus) O(mnium) M(ortuorum): dom wszystkich zmarłych.
Na zdjęciu wnętrza mauzoleum widać tablice z napisami Karl i Natalia Schlösser. Zatrzymajmy się przez chwile na osobie Karola Schlössera, który, jest związany z naszą okolicą, mowa tutaj o miejscowości Opatówek. Karol po śmierci matki samodzielnie zarządzał zakładami Schlössera. Bogactwo Schlösserów było powodem zazdrości ludzkiej i Karol celowo rozpuścił pogłoskę, że zaprzedał duszę diabłu. Prawda była jednak inna, otóż w czasie studiów Karol wstąpił do loży masońskiej i, chcąc ukrócić ludzką ciekawość, rozpuścił pogłoskę o diable. Działalność masońska była wówczas zabroniona. Karol zdecydowanie różnił się charakterem od swojego starszego, spokojnego i zrównoważonego brata Henryka. Był bardziej rzutki i żywiołowy oraz podejmował nie zawsze przemyślane decyzje. W pewnym momencie swego życia przestał inwestować w zakłady i kupił dużą posiadłość w Opatówku, wyprowadziwszy się z Ozorkowa. Oprócz kupionych dóbr w Kaliskiem, Karol nabył, ponadto inne folwarki, które kiedyś były własnością Józefa Zajączka. Były to: Brzeziny (koło Kalisza), Rożenno, Winiary i Zajączki.
Oprócz mauzoleum oraz innych grobowców Schlösserów, można na tym placu obejrzeć także równie wspaniałe grobowce, spokrewnionej z nimi rodziny Wernerów. Do takich należy grób usytuowany w narożniku placu grobowego rodziny Schlösserów. Jest tam ustawiony przepiękny pomnik nad grobem Karola i Emilii Wernerów. Jest to ściana nagrobna wykonana z kamienia- białego marmuru, zwieńczona krzyżem, zamknięta prostopadłymi do niej spływami. Nad mogiłami ziemnymi leżą dwie płyty poziome, dekorowane motywem liści palmowych.
Z boku tego pomnika ustawiona jest ułamana kolumna symbolizująca przerwane życie. To grób syna małżonków Karola Wernera i Emilii Werner ze Schlösserów. Na cokole wyryta jest inskrypcja o treści :
„Urodził się dnia 10-go Marca 1850 roku, zmarł dnia 6-go Listopada 1862„.
Na ogrodzonym placu Schlösserów mieści się także nagrobek ( prawdopodobnie) Stanisława Pawła, syna Pauliny i Leopolda Wernerów z 1856 r. Paulina Werner to najmłodsza z córek Friedricha i Henrietty Schlösser.
Jak gdyby w cieniu za cippusem i sarkofagiem poświęconym Friedriechowi i Henrietcie jest niewielki postument ze śliczną postacią aniołka. Został tu pochowany Julian Schlaeger – niewątpliwie syn Fryderyki Wilhelminy z domu Schlösser i Henryka Schlaegera. Z drugiej strony postumentu widnieje napis: Helene Marie Schlaeger. Postument zwieńczony krzyżem ze śliczną postacią klęczącego aniołka symbolizującego dzieci Fryderyki Wilhelminy.
Przejdźmy teraz do kwatery z grobowcami rodzinny Weil. Zacznijmy od grobu protoplasty rodu Weilów i nestora ozorkowskich farmaceutów – Karola Teodora Weila.
Obok mieści się płyta prawdopodobnie synowej Karola Teodora Weila z Traumerów. ur. w 1837 roku zm. w 1908 roku w Ozorkowie.
Zaraz obok stoi tam monumentalny obelisk nad grobem Roberta Weila (1832-1887), farmaceuty i właściciela apteki w Ozorkowie. Robert, jak wiemy, był synem Karola Teodora, który przyjechał z rodziną do Ozorkowa. Robert był także farmaceutą i właścicielem apteki.
Na tym samym terenie mieści się grób Julii Weil urodzonej w Warszawie 2 października 1797 roku a zmarłej 8 grudnia 1884 r. Była to rodzona siostra Christiana Wilhelma Wernera, głównego fundatora kościoła ewangelickiego w Ozorkowie.
W innym miejscu cmentarza swoje miejsce spoczynku znalazła rodzina Jannasz. Jeden z nagrobków tej rodziny szczególnie góruje nad innymi. Jest to wspaniały obelisk Władysława Jannasza, ur. 1833 r. i zm. 1896 r. w Ozorkowie. Był znanym przemysłowcem ozorkowskim, mieszkał przy ul. Zajączka (obecnie Listopadowa) w drewnianym stylowym domu, który zbudowano ponoć w 1812 r. Dom ten istnieje do dziś. Władysław Jannasz był dyrektorem fabryk schlösserowskich. W otoczeniu tego grobowca znajdują się inne groby tej szacownej rodziny.
W kolejnej części cmentarza od razu napotykamy duży obelisk doktora Ferdynanda Weissa. Ferdynand Weiss nie był rodowitym ozorkowianinem. Przybył do Ozorkowa, jako młody jeszcze człowiek prawdopodobnie na prośbę Friedricha Mathiasa Schlössera. Czas pobytu Ferdynanda Weissa w Ozorkowie zbiegł się z wybuchem zarazy, która powracała wielokrotnie. Dzięki jego wielkiemu poświęceniu i zaangażowaniu, Ozorków w miarę łagodnie przetrwał okresy epidemii, która w sąsiednich miastach zbierała obfite żniwo (zwłaszcza na podłódzkich Bałutach).
Kolejne zdjęcie przedstawia bardzo ciekawy nagrobek Friedricha Hoffmana. Hoffman był majstrem przędzalnianym w fabryce schlösserowskiej. Pod koniec swego pracowitego żywota był już człowiekiem zamożnym. Wiadomo, że jego potomkowie byli posiadaczami dużej posiadłości w Czerchowie.
W starej części cmentarza mieszczą się kwatery żołnierzy poległych podczas I Wojny Światowej. Dawniejsze przekazy ustne mówią, że były to trzy rzędy po 10 lub 11 grobów. Dziś pozostało ich mniej, a latem są niemal niewidocznie, skryte w gąszczu traw i krzewów. Także i to, co obecnie pozostało, niszczeje na naszych oczach.
Kolejne miejsce, które przykuło na długo nasza uwagę to plac gdzie pochowana jest:
Helena Wanda Modro ur.6.03.1905 r. zm.15.04.1929 r.
Na tablicy poniżej ,, anioła ciszy”, który jest podobno podobizną zmarłej, widnieje napis: „Mojej najukochańszej mamusi”, a na postumencie piękna postać anioła. Dawniej u stóp anioła było dziecko, którego już nie ma. Było tam także piękne epitafium „Ja umarłam – żebyś ty mógł żyć”, które jest odpowiedzią na pojawiające się zapewne pytania dziecka. Ś.p. Heleny Wanda z Liebichów Modro, zmarła wieku 24 lat najprawdopodobniej podczas porodu. Rodzina Modro była bardzo liczną i zamożną familią, posiadającą kilka posiadłości przy obecnej ul.Sienkiewicza. Należała do nich m.in. cegielnia w Aleksandrii k/Ozorkowa. Na tym samym placu pochowana została Amalia Helena Liebich.
Bardzo ciekawy jest także grób ze zdjęcia poniżej, gdzie leży Samuel Beniamin Abraham.
Jest to raczej nieliczny przypadek asymilacji żydowskiej. W Ozorkowie niewiele było przypadków, by Żydzi rezygnowali z wiary mojżeszowej. Była jednak w Ozorkowie rodzina Klukas, której członkowie byli połączeni węzłem małżeńskim z Żydami, którzy przeszli na wiarę ewangelicką.
O innych grobach sfotografowanych przez nas nie udało się nam zdobyć informacji, czas zrobił swoje. Stoją na cmentarzu opowiadając przechodniom swoja historię.
Jest jednak jeszcze jeden grób, stosunkowo młody, ale rzeźba wieńcząca jego górę zapiera dech w piersiach…na tą rzeźbę można patrzeć godzinami i snuć domysły…jej piękno urzeka…
Spacer po ozorkowskim cmentarzu Ewangelicko – Augsburskim zrobił na nas ogromne wrażenie, dlatego też dzielimy się z wami tymi wrażeniami z nadzieją, że obudziliśmy w was pewnego rodzaju zadumę nad losem ludzkim.. Zakończmy nasz spacer także cytatem:
,,Spacerując po cmentarzu obcuje się z historią zaklętą w ziemi, roślinach i kamieniu”
Pamiętajmy o tym i nie zapominajmy o tych, co zmarli, bo kiedyś żyli i tworzyli historię niezależnie od swojego wyznania – my żyjący winniśmy Im pamięć.
Źródła :
P.A. Górny, Cmentarz Ewangelicko-Augsburski w Ozorkowie, Ozorków 2010
P.A. Górny, R.S. Łuczak, Dzieje Ozorkowa na podstawie społecznośći Ewangelicko- Augsburskiej.
OZORKÓW LISTOPAD 2015
Ozorków druga odsłona
Po raz kolejny jesteśmy w Ozorkowie, jak pisaliśmy myśleliśmy, że już tam nie wrócimy a jednak. Sekretarz parafii ewangelicko-augsburskiej Pani Dorota, przeczytawszy nasz artykuł na stronie zaprosiła nas, aby opowiedzieć nam nieco więcej niż sami zobaczyliśmy i wyczytaliśmy na temat tej urokliwej miejscowości a konkretnie mowa tutaj o cmentarzu i kościele ewangelickim w Ozorkowie.
Jesteśmy, więc ponownie przy cmentarzu w ewangelickim w Ozorkowie gdzie czekamy na Panią Dorotę i jej syna, którzy tym razem zostali naszymi przewodnikami i opowiadają nam różne historie z życia ozorkowskiej społeczności ewangelicznej.
Zaczynamy od zwiedzenia, tym razem bardzo szczegółowo mauzoleum rodziny Schlősserów. Historię tego mauzoleum i jego walory architektoniczne opisaliśmy wyżej, dziś zapraszamy was do krypty grobowej owego mauzoleum gdzie zostali pochowani członkowie rodziny Schlősserów.
Na co dzień mauzoleum jest zamknięte, my dzięki uprzejmości Pani Doroty może wejść do środka. Zamknięcie jest koniecznością gdyż zdarzały się akty wandalizmu mauzoleum, jak widać ,,hieny cmentarne” to potwory, które chcą zniszczyć wszystko.
Na wprost wejścia ukazuje się naszym oczom krzyż z umęczonym Chrystusem i dwie tablice poświęcone Karolowi i Natalii Schlősser z domu Bucholtz oraz tablica Heinricha i Matyldy Schlősser. Wyposażenie jest bardzo skromne nie ma tutaj jakiś wielce ozdobnych rzeźb czy innych ozdobników.
W pierwszym pomieszczeniu na prawej bocznej ścianie widzimy także tablicę, na której umieszczono kilka napisów.
Pierwszy napis (zaczynając od góry) poświęcony jest Henrykowi Schlösserowi (synowi Karola i Natalii). Był to wydziedziczony właściciel majątków w Sławoszewie i Korytach. Dla przypomnienia; jego symboliczny grób oraz jego żony Charlotty (z Wulków) widnieje na rodzinnym placu. Zastanawia jedynie brak napisu poświęconego Charlotcie na tej zbiorczej tablicy. Drugi napis tej zbiorczej tablicy poświęcony jest córce Henryka i Charlotty – Annie Linowskiej urodzonej w Sławoszewie. Podobnie jak Anna, w Sławoszewie urodził się także syn Henryka – Karol. Anna i Karol byli ochrzczeni w urokliwym kościele w Sławoszewie, którym to Schlösserowie opiekowali się wiele lat. Czwartą i ostatnią postacią na tej tablicy jest Zofia Schlösser (żona Karola). Urodzona w Warszawie 9 maja 1903 r.
***
Schodząc w dół, znajdujemy się w pierwszym pomieszczeniu, które jest obecnie puste. Z prawej strony mamy obszerne wejście do drugiego pomieszczenia, w którym są wspomniane wyżej cztery osoby z rodu Schlösserów. Dwie tablice czytelne to Alina Linowska z domu Schlösser oraz jej brat Karol Herman Gustaw Schlösser (mąż Zofii). Ponadto jest tutaj także ich ojciec Henryk, który posiada symboliczny grób na placu rodzinnym obok swej żony Charlotty. Czwartą osobą jest Zofia Schlösser z domu Żakiewicz, czyli żona Karola. Z tego drugiego pomieszczenia przechodzimy do przestronnego lokum przedłużonego o kolejne pomieszczenie oraz boczną niszę. Po obu stronach są dwie trumny bez napisów, z tym, że jedna z trumien z pewnością należy do Natalii. Natomiast druga trumna jest niezidentyfikowana. Możliwe, że jest to Charlotta Schlösser z Wulków. Ponadto w przedłużeniu stoją trzy najstarsze trumny. Trumny te są także bez napisów. Możemy domniemywać, że dwie z nich należą do Karola i Henryka, a trzecia z nich należy prawdopodobnie do Matyldy. W bocznej niszy natomiast znajduje się piękna urna z napisem Fredrich Casimir Schlösser. Jest to z pewnością pierworodny syn Karola i Natalii.
Pani Dorota opowiada nam, że najprawdopodobniej znajduje się tam jeszcze jedno pomieszczenie a możliwe, że nawet dwa, ale są zamurowane. Dlaczego? Jak wiadomo, Friedrich Mathias Schlösser zmarł na cholerę. Zgodnie wiec z ówczesnym zwyczajem powinien zostać pochowany na cmentarzu cholerycznym. Prawdopodobnie decyzją rodziny został skremowany, a jego prochy włożono do urny. Jak przypuszcza autor pozycji o ozorkowskim cmentarzu Paweł Andrzej Górny, to cippus Fredricha Mathiasa Schlössera jest pusty, a urna z jego prochami znajduje się w zamurowanym pomieszczeniu podziemnym. To tylko przypuszczenia, ale kto wie…
***
Oglądamy jeszcze wiele grobów i słyszymy wiele historii, Pani Dorota pokazuje nam grób pastora Edwarda Stillera, który kierował parafią 43 lata, oraz grób pewnej pani, która wszystkie swoje pieniążki lokowała w opiekę nad dziećmi. Nie posiadając własnych opiekowała się cudzymi biednymi dziećmi potrzebującymi pomocy, została za to odznaczona jednym z największych odznaczeń w kościele ewangelicko – augsburskim a mianowicie ,,Różą Lutra”.
Dowiadujemy się także, dlaczego na grobie Wernerów są metalowe rury. Otóż to nie tylko same rury, w ich wnętrze wlany jest beton i tak przykrywają płytę nagrobną. Powód? Oczywiście znów ,,hieny cmentarne”, które pod osłoną nocy ściągały nagrobną płytę w poszukiwaniu bogactw. Ściągnąć ją było łatwo, ale umieścić powtórnie na miejscu już gorzej, dlatego też zarządcy cmentarza w ten sposób zabezpieczyli grobowiec. Swoja droga, jakie to smutne, że nie szanuje się spokoju zmarłych i ich wieczny odpoczynek ma się za nic.
Słyszymy także historie o ,, wędrującym aniele” na cmentarzu, przez kilka nocy ów anioł posuwał się coraz bliżej wyjścia z cmentarza. Przestał wędrować dopiero wtedy, kiedy parafianie przenieśli go na tyły wmurowanego w parkan domu przedpogrzebowego. Nie ma w tej historii żadnych nadprzyrodzonych mocy, otóż znów wszędobylska działalność złodziei, którzy nawet cmentarza nie potrafią uszanować. Anioł, który ,,wędrował” został zdjęty z grobu rodziny Wegnerów. Jest przepiękna postać anioła opierającego się o złamaną kolumnę, która symbolizuje przerwanie życia.
W poprzednim artykule o ozorkowskim cmentarzu pokazaliśmy Wam także bardzo piękną rzeźbę nagrobną na nowym nagrobku. Rzeźba ta przedstawia kobietę i mężczyznę wtulonych w siebie. Dowiedzieliśmy się, że osoba pochowana tam nie jest związana z Ozorkowem, nie jest nawet ewangeliczką, znalazła jednak miejsce na wieczny spoczynek na ozorkowskim cmentarzu. Żaden inny cmentarz nie chciał pozwolić na postawienie takiego pomnika, czym się sugerowali doprawdy nie wiemy, ponieważ nie ma w nim nic zdrożnego, jest po prostu pochwałą miłości łączących dwojga ludzi, których rozłączyła śmierć.
***
Z cmentarza wędrujemy do kościoła, który odkrywa nasze podwoje i ukazuje się w pełnej krasie. W tym temacie jesteśmy wam winni bardziej szczegółowe informacje, ponieważ dotąd o nim nie pisaliśmy.
Jak dowiadujemy się od naszej przemiłej przewodniczki, pierwszy kościół ewangelicki wzniesiono w Ozorkowie już w 1814 roku, niestety nie zachowały się żadne zdjęcia tamtego kościoła. Od 1821 roku rozpoczęto starania o budowę nowego kościoła, którą to rozpoczęto w 1840 roku. Autorem projektu był Piotr Frydrych, koszt budowy opiewał na ogromną kwotę, której parafia nie była w stanie pokryć. Pomocy szukano wszędzie, ale nie było to proste, znaleziono ją w postaci jednego z najzamożniejszych parafian Christiana Wilhelma Wernera, który pokrył lwią część kosztów. Uroczystego poświęcenia kościoła dokonał ks. Superintendent Modl w dniu 9 października 1842 roku. Był to w owym czasie jeden z najbardziej okazałych protestanckich budynków kościelnych na ziemiach polskich. Wzniesiony został na planie prostokąta, w stylu późnoklasycystycznym. Kopuła jest jedna z największych konstrukcji ma około 7 metrów, skonstruowana jest z drewna. W chwili obecnej legary, które ja podtrzymują są wymienione na metalowe.
***
Jak dowiadujemy się ze strony parafii, fasada kościoła ozdobiona jest wysokim portykiem wspartym na czterech korynckich kolumnach i zwieńczona trójkątnym frontonem. Na narożach budynku znajdują się pseudoryzality, nieznacznie wybijające się ponad linię dachu. Na szczycie każdego z nich stoją rzeźby trzech apostołów – w sumie jest ich dwunastu. W chwili obecnej stoi jedenastu, ponieważ podczas wichury jedna z rzeźb spadła i przechodzi renowację. Dach przykryty jest kopułą pokrytą cynkową blachą i zwieńczoną latarnią z wysokim krzyżem. Wnętrze świątyni za pomocą rzędu jońskich kolumn podzielone jest na trzy nawy. Nad nawami znajdują się dwupiętrowe, drewniane empory. Zabytkową wartość posiada również, chrzcielnica wykonana przez mistrza Wąsowskiego z Łodzi i krucyfiks z XIX wieku oraz wiszący w głównym ołtarzu obraz przedstawiający Chrystusa i apostołów. W latach 80 XIX wieku dokonano kolejnej renowacji tym razem także pomógł parafianin Henryk Schlösser.
Nadeszła wojna i jej wydarzenia wywarły ogromne piętno na ozorkowskiej świątyni. W kościele zorganizowano obóz dla Niemców i osób pochodzenia niemieckiego. Wnętrza świątyni uległy poważnym zniszczeniom, większość mającego jakąkolwiek wartość wyposażenia została rozgrabiona. W obozie jak mówi Pani Dorota działy się dantejskie sceny, młode dziewczyny ze strachem przed gwałtami uciekały na sama górę, ukrywając pomiędzy się belkami. Mróz i głód zabijał parafian. Z kościoła więziowe zostali wywiezieni do obozu na Sikawie. Po likwidacji obozu świątynia przeszła w ręce Kościoła rzymskokatolickiego. Świątynia zyskała wezwanie św. Tadeusza i została filią parafii katolickiej pod wezwaniem św. Józefa. Ewangelików wspierał w tym czasie, dojeżdżający z Łodzi ksiądz Karol Kotula. Pierwsze powojenne nabożeństwa na przełomie 1947/48 roku odprawiał przy mauzoleum Schlösserów na cmentarzu ewangelickim. Sytuacja taka miała miejsce do 1951 roku. W 1953 roku udało się odzyskać kościół dla parafii ozorkowskiej, jednak jego stan był opłakany. Tylko dzięki pomocy parafian udało się wykonać część prac remontowych. Kolejne prace konserwacyjne miały miejsce w latach1987–1994 oraz na początku XXI wieku. W ostatnich latach poddano remontowi wysłużoną dzwonnicę. Niedawno kościół także był restaurowany.
Od 17 marca 1994 roku kościół nosi wezwanie Dwunastu Apostołów Jezusa Chrystusa.
Co nasz urzekło? Przepiękna architektura, iluminacja świetlna, zgromadzone pamiątki i chyba przestrzeń, którą wypełnia światło. Zwiedzając świątynnie czuje się tam historię, napisy na belkach świadczące o latach renowacji są jakby dziś napisane, patrząc na nie ma się świadomość upływu czasu i świadomość, że np. 100 lat temu ktoś tutaj po tych deskach wędrował a my teraz robimy to samo.
Mieliśmy także możliwość zobaczyć cześć Ozorkowa z dachu świątyni, nie odważyliśmy się jednak na niego wejść, taka odwaga poszczycić się może jedynie syn pani Doroty, który jak mówi, do wysokości przyzwyczaił się podczas prac remontowych, w których uczestniczył.
Co jeszcze nas zaintrygowało? Otóż stoi tam przepiękna, nadgryziona jednak zębem czasu fisharmonia, tak nas zaintrygowało jej pochodzenie, że musieliśmy się coś na jej temat dowiedzieć. Pani Dorota wie tylko, że fisharmonia została przywieziona z kościoła w Łęczycy. To, co znaleźliśmy zaskoczy pewnie także i panią Dorotę.
Fisharmonia w Ozorkowie
Fisharmonia mieszcząca się w kościele ewangelicko-augsburskim w Ozorkowie wyprodukowała firma D. W. Karn & Co. Firma została założona, jako „Miller & Karn” w 1867 roku, a nazwa została zmieniona na „DW Karn Piano & Organ Company” w 1873 roku. Fabryka znajdowała się Woodstock, Ontario. Założycielem był rolnik i nauczyciel muzyki. Był także miłośnikiem skrzypiec. Karn był bardzo aktywnym społecznie człowiekiem w 1889 został wybrany burmistrzem Woodstock. W 1909 roku Karn przeszedł na emeryturę, kiedy firma podjęła współpracę z Piano Company Morris z Listowel. Nazwę zmieniono dopiero w 1920 roku na Karn Morris Piano & Organ Co. Chociaż niektóre źródła podają, że nazwa Morris Piano Co funkcjonowała już od 1904 roku a w roku 1909 po pożarze fabryka została odbudowana i przyjęła nazwę Morris & Karn Piano.
Instrument znajdujący się w kościele w Ozorkowie był, więc wyprodukowany w przedziale lat od 1873 do 1920, lub do 1909, ponieważ tylko w tym okresie sygnowano instrumenty takim logo jak widnieje na fisharmonii. Instrument ten, więc ma w najgorszym wypadku blisko 100 lat albo około 140 lat licząc początkowa datę.
Firma „DW Karn Piano & Organ Company” była jedną z największych wytwórni organów i pianin w Kanadzie. Taka grafikę znaleźliśmy szukając informacji o ozorkowskiej fisharmonii, do złudzenia przypomina ta stojąca w kościele.
Tak właśnie wyglądała nasza kolejna wycieczka do Ozorkowa. Teraz już wiemy, że na pewno nie ostania. Obiecaliśmy pani Dorocie, że jak tylko zrobi się cieplej i wiosna obdarzy nas lepszą aurą, wrócimy, aby pomóc przy porządkowaniu cmentarza i zrobimy to z wielką przyjemnością w podzięce za zaproszenie i za wspaniałe opowieści.
3 Odpowidzi na Cmentarz ewangelicko-augsburski w Ozorkowie