Książęca Wieża Mieszkalna w Siedlęcinie
Park Krajobrazowy Doliny Bobru wraz z jego otuliną jest terenem niezwykle bogatej i różnorodnej historii. Zachowało się tu wiele obiektów przeszłości świadczących o bogactwie kulturowym i artystycznym tego obszaru. Obszar parku od średniowiecza należał do księstwa świdnicko-jaworskiego. Najstarsze zapiski kronikarskie odnoszą się do trzech miast. Dwóch, znajdujących się na styku z terenami Parku-Jeleniej Góry i Lwówka Śląskiego oraz jednego, centralnie położonego w Parku-Wlenia. Średniowiecznym pochodzeniem charakteryzuje się również większość osad wiejskich, z łańcuchowym typem układu przestrzennego. Do najcenniejszych obiektów gotyckiego budownictwa świeckiego należą: założenie zamkowe w Górze Zamkowej koło Wlenia oraz Książęca Wieża Mieszkalna w Siedlęcinie ( z unikalnymi XIV-wiecznymi malowidłami o tematyce dworskiej).
SIEDLĘCIN
Początki wsi giną w mrokach dziejów – nie wiadomo, kiedy powstała, kto ją założył i do kogo pierwotnie należała. Obecnie najpopularniejsza jest hipoteza, że Siedlęcin lokowano w końcu XIII w., a jego zasadźcą był niejaki Rudger, od imienia, którego przyjęto nazwę Rudgersdorf, wzmiankowaną w dokumentach biskupstwa wrocławskiego w roku 1305. Z czasem nazwa ta ewoluowała i w 1369 wieś określano, jako Rudigersdorf, w 1668 Boberrohrsdorff, a w 1687 Bober-Rohrsdorff. W 1945 nazwę spolszczono na Bobrowice, później były Borowice, Sobięcin i wreszcie – od 16 grudnia 1946 – Siedlęcin.
Książęca Wieża Mieszkalna Siedlęcin
Jest jednym z najcenniejszych i najbardziej okazałych zabytków tego typu w Europie. Choć siedlęcińska wieża nazywana jest rycerską, początkowo jej ranga była wyższa – należała do książąt śląskich. Budowę rozpoczął prawdopodobnie w latach 1313-1314 książę jaworski Henryk I. Obronny obiekt powstał przy ważnym szlaku handlowym. Pierwotnie wieża miała cztery kondygnacje, z czego dwie dolne przeznaczone były na pomieszczenia gospodarcze, natomiast trzecią czwartą zajmowali właściciele. W 1368 lub 1369 roku wieża została sprzedana przez wdowę po Bolku II, księżnę Agnieszkę z Hansburgów. Nowym właścicielem został rycerz Jenschin von Redern i do połowy XV w. wieża była w posiadaniu tego rodu. Później wieża należała też do rodów : von Schellendorf, Wesin, Zedlitz, Nimptsch i von Stiller. Redernom, jednak przypisuje się to, że byli fundatorami malowideł o tematyce heraldycznej. Wieżę przebudowano w 1575 r. kiedy została uszkodzona przez pożar. Wówczas to zmieniono funkcję użytkową niektórych elementów, np. wykuto nowe okna, zamurowano blanki i odbudowano najwyższą kondygnację. W XVIII wieku zburzono mur okalający wieżę i tym sposobem włączono ją w kompleks zabudowań dworskich zmieniając mieszkalne pomieszczenia w spichlerz. Pod koniec XVIII w. nastąpiła dalsza rozbudowa wieży, dobudowano do niej oficynę, zastępując przy tym częściowo fosę oraz wymieniono niektóre stropy. W 1840 r. rozebrano resztki murów obronnych. Od 1732 do 1945 roku budowla znajdowała się w rękach rodu Schaffgotschów. W czasie II wojny światowej w obiekcie przechowywano zbiory wrocławskiego Muzeum Rzemiosła i Starożytności oraz Instytutu Botanicznego UW, a także wiele cennych druków i rękopisów przeniesionych tutaj z biblioteki Schaffgotschów w Cieplicach. Tuż po zakończeniu walk latem 1945 roku zbiory wywieziono do muzeum w Polsce Centralnej i Wrocławiu, w wieży ulokowano szpital polowy.
Dzięki zastosowaniu dendrochronologii w Siedlęcinie ustalono, że belki stropu I piętra wykonano z drzew ściętych w 1313 roku. Rok później ścięto drzewa przeznaczone na belki stropowe kolejnych pięter. Natomiast drewno użyte do konstrukcji obecnej więźby dachowej pochodzi z drzew ściętych w roku 1575. Określenie dat rocznych było możliwe, ponieważ we wszystkich przypadkach zachowały się słoje podkorowe.
Konstrukcja
żołnierze pilnujący spokoju pary książęcej, zamieszkującej pod spodem. Rzecz jasna, ogromne pomieszczenia musiały być w Średniowieczu podzielone na mniejsze, jako że nie istniał wtedy skuteczny sposób na ocieplanie tak wielkich powierzchni. Parter początkowo pozbawiony był okien, zaś na pierwszym piętrze zlokalizowano kominek z ciepłą izbą czerpiącą ciepło z
W XVIII wieku popełniono zbrodnię przeciwko architekturze wspaniałej budowli jaką jest wieża książęca w Siedlęcinie i dobudowano do niej wspomnianą już oficynę w której od niedawna udostępniono wykop pokazujący nam przebieg muru otaczającego wieżę. Przed budynkiem zaś odnaleziono ślady wskazujące na konkretną lokalizację kamiennego mostu, prowadzącego do budynku. Liczne prace na jego terenie pozwoliły na dogłębne poznanie historii tego miejsce i tak między innymi odkryto wyłomy, które zachowały się w ścianach zewnętrznych. Sugerują nam one dokładny przebieg drewnianych ścian, dzielących wielkie kwadraty na mniejsze izby. Schody natomiast znajdowały się w centralnej części, a na trzeciej kondygnacji wychodziły one na wprost malowidła przedstawiającego świętego Krzysztofa. Odkryto również malowidło Matki Boskiej czy szafę z drewna, które mogłyby świadczyć o istnieniu w tym miejscu kaplicy. Oryginalnymi elementami w niezmiennej formie pozostały rampa do transportowania beczek w jednej z piwnic oraz blokada drzwi, która mogła być tu osadzona tylko przez budowniczych wieży, gdyż belek ją tworzących nie można wyciągnąć – są zbyt długie! Aby móc ich użyć przez pewien czas wstrzykiwano do nich pastę, która miała wytworzyć poślizg, by zabytkowe belki ruszyły się tak aby nie uległy zniszczeniu.
www.sekulada.com/wieza-ksiazeca-w-siedlecinie/
Konserwacja wieży
Pierwszą konserwację oraz remont wieży i dachu przeprowadzono w latach 1881-1884. W latach 1880-1890 odkryto „unikatowe” polichromie, który po raz pierwszy poddano pracom konserwatorskim w latach 1936-1938, a podczas ich konserwacji w 2006 r. usunięto XIX-wieczne przemalowania.
Siedlęcińskie polichromie
Średniowieczne malowidła wielkiej sali wieży mieszkalnej zostały odkryte przez inspektora podatkowego z Jeleniej Góry W. Klose w 1880 roku i odsłonięte w całości 1936. W tym roku wykonano też pierwszą, nieudaną próbę ich konserwacji. Największy skarb kryje się na trzecim poziomie wieży, ma on ponad 33 m2 powierzchni ściany w reprezentacyjnej Sali. Są to ścienne polichromie o tematyce rycerskiej i religijno-moralizatorskiej, których wykonanie zlecił Henryk I Jaworski. Wiek malowideł określa się na II ćwierć XIV wieku (być może lata 1345-1346). Pracę zlecono nieznanemu nam dziś z imienia mistrzowi z terenów północno-wschodniej Szwajcarii. Malowidła wykonane zostały w technice al secco – farba nakładana była na wyschnięty tynk skrapiany wodą wapienną. Artysta namalował wielką postać św. Krzysztofa. Potem stworzył cykl obrazów przedstawiających przygody najsłynniejszego rycerza Okrągłego Stołu. Średniowiecznych fresków o świeckiej tematyce, namalowanych jest w Europie niewiele, ale żadna nie przedstawia arturiańskiego mitu. Co ciekawe! Cykl malowideł z niewyjaśnionych przyczyn nie został ukończony. Pracę ponownie podjęła rodzina Redernów, jednak prawdopodobnie wykonywał je już naśladowca starego mistrza lub też jego uczeń. Również i tym razem dzieła nie dokończono. Dużym walorem malowideł jest rzadki jak na owe czasy, świecki charakter przedstawionych treści. Jest to bogata w tematyce opowieści rycersko-romansowa o najsłynniejszym spośród rycerzy Okrągłego Stołu sir Lancelocie z Jeziora. Wzbogaca ją kilka przedstawień o charakterze religijno – moralizatorskim. Dobór motywów, który przedstawiają losy Lancelota ma – prócz funkcji informacyjnych – także znaczenie symboliczne. Przedstawienia mają również wydźwięk moralizatorski. Przez świętego Krzysztofa, patrona rycerzy, symbolizują niewzruszoną wierność Chrystusowi, która cechować powinna każdego prawdziwego rycerza – chrześcijanina. Wierności tej brakło Lancelotowi, który przez grzeszną miłość do Ginewry zdradził króla Artura. Interesująca jest również scena ukazująca zmarłych w grobach, ponad którymi przedstawiono dwie pary: rycerza i pannę oraz rycerza i mężatkę. Oprócz scen arturiańskich w sali znajdują się też datowane na 1370 rok nigdy niedokończone malowidła z herbami, Redernów i Zedlitzów oraz młodsze szkice pod schodami przedstawiające konnego rycerza z tarczą i kopią, w hełmie z klejnotami rodziny von Redern. Niewłaściwa interpretacja malowideł, jako legendy o rycerzu Iwainie oraz aktu fundacji klasztoru cystersów w Henrykowie była wynikiem przemalowań dokonanych podczas wcześniejszych prac konserwatorskich. Malowidła al Secco w siedlęcińskiej wieży są unikatem na skale światową.
XVII-wieczny piec kaflowy
Piec zbudowany był z czterech głównych elementów – podstawy w formie kamiennego fundamentu (jej miejsce zajęły w Cieplicach wtórnie dodane lwy); cokołu, złożonego z dwóch pasów dekoracyjnych rozdzielonych gzymsem; dużo węższej nadstawy i zwieńczenia o formie półcylindra z przedstawieniem figuralnym w półkolistym polu. Pierwotnie podstawa pieca była znacznie szersza. W dekoracji pieca dominują trzy główne motywy alegoryczne – w tym personifikacje Obfitości oraz Rozrzutności. Umieszczone są one w różnych konfiguracjach. Dodatkowo partia cokołu w dolnej części akcentowana jest pasem fafli z motywem muszli palmetowej. Każdy segment pieca jest oddzielony od pozostałych silnie profilowanym gzymsem (podtrzymywanym przez narożne kafle z wyobrażeniem herm umieszczonych we wnękach, objętych pojedynczymi rzędami cekinów). Na podstawie wstępnego rozpoznania stylistycznego piec można datować na XVII wiek.
„ZMORA”
W siedlęcińskiej wieży mieszkała niegdyś zmora. Za życia była to siódma córka właściciela wieży, dziewczynka garbata i kulawa, z której ludzie kpili, za co ta po śmierci zaczęła się mścić. Siadała w nocy ofierze na piersi, a potem dusiła ją. Nie miała innego wyjścia, jak zostać zmorą – jeśli w rodzinie rodzi się siedem kolejnych córek, ta ostatnia musi być noculą. Na żer wyrusza w środku nocy, potrafi przybrać postać ćmy lub komara, żeby dostać się do domostwa. I na zmory jest jednak rada. Należy sypiać na brzuchu i trzymać pod łóżkiem siekierę lub inny metalowy ciężki przedmiot, okadzić łóżko poświęconym zielem, zaś na drzwiach nakreślić znak krzyża poświęconą kredą. Stosując się do tych zasad miejscowy egzorcysta złapał i uwięził w glinianej stągwi naszą zmorę, a następnie wrzucił ją do rzeki Bóbr. Niestety, naczynie rozbiło się o kamień i pękło, a zmora uciekła, jednak nie odważyła się już wrócić do wsi. Rzuca nieraz tylko kamieniami w ludzi, którzy podążają piechotą z Siedlęcina do Jeleniej Góry. Oko zaś ma, szelma, celne, więc trzeba uważać.
fragment książki M. Perzyńskiego, „Zamki, twierdze i pałace Dolnego Śląska i Opolszczyzny”
Sześć córek miał pan wieży i powicia syna teraz oczekiwał, co linię rycerską Siedlęcinie przedłuży Okrutna fortuna jednak wypięła się na pana i córkę siódmą na świat wydała. Nie składał pan ów zażalenia, dźgnął był żonę, by honoru rodziny już więcej nie plamiła. Pocieszali są siedzi, pocieszała rodzina, jednak nic nie przekonało okrutnego pana z Siedlęcina. Morosława dziecię nazwał, bo wymarcie rodu rycerskiego zwiastowała, a ładne to dziecię było… oj ładne. Ino raz jeden wypadła była na klepisko i coś się poprzestawiała. Garbata i kulawa cały żywot swój na zbytki ludziom robiła, starą panną została, bo i nikt puklatej nie chciał… I zmarła, ze zgryżliwości i wredoty, przeżarta do szpiku kości pewien pozimkowy dzień. Radości trzy dni trwały pos śmierci Morki, by na wsi widywać ją poczęli. Wróciła zza światów, by na zbytki znów robić – konie płoszyć, kury dławić i psocić.
***
Rozkopali jej grób, leżała na boku z palcami ze skóry obgryzionymi, jak na złego ducha przystało – złe ciało. Przebili, więc kołkiem, wodą świętą skropili, ziemią zasypali i spokój znów był. Wracała jednak przez kolejne lata w przednówku, by podręczyć słabych aż na ofiarę Witka Szelesta żonę sobie obrała. Wypędzić czas nadszedł zmorę z jej kryjówki, do wieży egzorcysta kroki swe skierował. Pieśni żałobne, obrzędy, zaklęcia, wodą święconą w końcu lipę przed wejściem oblał. Brązowy dym ze szczeliny dobywał i buchał i egzorcysta sprawił, że do łagwi na wino wleciał. Zmora to była, w łagwi uwięziona, w rzece wylądowała. W ostatnią drogę płynąć jednak nie chciała. Pękło naczynie, a dym – kamień po kamieniu w lesie się skrył. Od tego czasu nie straszy już zmora Siedlęcinie, ale w ludzi kamieniami cholera rzuca. Niech się strzeże ten, kto do Jeleniej Góry podąża wieczorową porą. Niechaj inną drogę obierze i unika spotkania ze zmorą!
www.sekulada.com/wieza-ksiazeca-w-siedlecinie/
Do niedawna nad wieżą nie sprawowano żadnej opieki. Obecnie od 2001 r. Wieża jest własnością Fundacji „Zamek Chudów” w Chudowie. Pomimo przeróbek i „bezpańskiego losu” wieża zachowała swój pierwotny wygląd. Budynek przemawia autentyzmem. Są tu solidne prawie 700 letnie drewniane stropy, belkowania, słupy, odrzwia, średniowieczne malowidła, znaleziska archeologiczne odkopane podczas prac badawczych oraz „tajemniczy, historyczny klimat”, którego doświadczyć może każdy podczas zwiedzania tego ciekawego miejsca. Do lat 90-tych XX w. w miejscu tym widoczny był jeszcze kamienny fundament. Uległ on jednak zniszczeniu podczas pożaru, kiedy to zawaliła się również część stropu pomiędzy parterem a I piętrem. W toku prac rekonstrukcyjnych w 2007 roku w tym miejscu wykonano drewnianą podłogę.
Serdecznie polecamy film „Wieża książęca w Siedlęcinie – wizualizacja historii budowlanej” wykonana przez Śląskie Studio Architektury.
Lokalne Ciekawostki historyczne
Jest jeszcze jedna ciekawostka książęcej wieży. Tuż przy oficynie zobaczycie złożone dziś w całość fragmenty pomnika dawnych mieszkańców Siedlęcina (wtedy: Boberröhrsdorf), którzy zginęli w trakcie I wojny światowej.
Kiedy ktoś z Was chciałby zwiedzić tą piękną gotycką wieżę, warto pojechać do miejscowości Pilchowice i zobaczyć najstarszą i nadal działającą elektrownię wodną w Polsce, oraz jeden z najpiękniejszych i najbardziej tajemniczych zamków w Polsce – Zamek Czocha. Myśmy to wszystko zwiedzili. Oba obiekty doczekały się bardzo wielu publikacji i nie ma sensu byśmy to i my robili. Dlatego wstawiamy tylko parę suchych faktów.
Elektrownia wodna Pilchowice I
Do zapory w Pilchowicach dojechać można drogą łączącą Jelenią Górę z Wleniem. Zaraz za kamiennym wiaduktem kolejowym należy skręcić w lewo, następnie jadąc prosto po kilku minutach dojedziemy do rozgałęzienia drogi; zakręcając w prawo dojedziemy do elektrowni, natomiast jadąc dalej prosto i pod górę dojedziemy na koronę zapory.
Zamek Czocha
Zamek posadowiony jest na gnejsowych skałach należących do metamorfiku izerskiego. Najstarszą część stanowi, stojący przy głównych bramach (istnieją dwie, starsza dolna i nowa górna), stołp – później obudowany częścią mieszkalną. Z części mieszkalnej najstarszy jest północny fragment.
Historia zamku
Po II wojnie światowej zamek przechodził różne koleje losu. Był wielokrotnie okradany z mebli i wyposażenia zarówno przez Rosjan, jak i rodzimych szabrowników. Część zbiorów bibliofilskich została zabrana w ramach akcji rewindykacyjnych do Wrocławia. W ostatnich latach dominowała sensacyjna teza, że największej kradzieży dopuścił się 1 lutego 1946 roku burmistrz Leśnej Kazimierz Lech, wspólnie z Krystyną von Saurma – zamkową bibliotekarką, która odkryła zamkowy schowek – wywożąc pełną ciężarówkę mienia zamkowego: (insygnia koronacyjne Romanowów, 60 popiersi carów rosyjskich, 100 ikon, zastawy porcelanowe, biżuterię, obrazy), z którą udało mu się przedostać do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Ostatecznie teza ta została obalona, albowiem ikony zostały zabrane do składnicy rewindykacyjnej w Jeleniej Górze, a stamtąd trafiły do Warszawy. Następnie w zamku przez krótki czas mieszkali uchodźcy z Grecji, którzy w sali rycerskiej trzymali zwierzęta gospodarskie, dopełniając tym samym dzieła dewastacji. Od 1952 roku mieścił się tam Wojskowy Dom Wczasowy i z tego powodu obiekt był utajniony, tj. nie występował na mapach. Od września 1996 roku publicznie dostępny jako ośrodek hotelowo-konferencyjny.
Źródła:
https://www.zamkipolskie.com/siedlecin/siedlecin.html
https://zajacpodrozny.blog.pl
https://www.youtube.com
https://historykon.pl
https://sekulada.com/wieza
https://www.tauron-ekoenergia.pl
https://pl.wikipedia.org
https://www.schondorf.pl
Tablice informacyjne z Muzeum