Lisków – wzorowa wieś polska

Wzorowa parafia

w obu publikacjach zachowana oryginalna pisownia 

Nieistniejący już dziś Dom Ludowy zburzony w latach 90-tych ubiegłego wieku. Wewnątrz była bogato wyposażona sala teatralna z dużą sceną i rzędami krzeseł dla widzów. Budynek służył także jako kino. W latach 70-tych ub. wieku w pomieszczeniu projekcyjnym na piętrze mieściła się sala katechetyczna.

Niedawno wszystkie pisma galicyjskie, a za niemi i warszawskie podały opis parafii w Galicji, którą nazwano wzorową.

Jeżeli w Galicji na pochwałę zasługuje parafia, w której panuje ład i porządek, w której rozwijają się instytucje kulturalne, to cóż dopiero powiedzieć i jak nazwać wzorowa parafię w naszym kraju, która po dziw wzbudza w każdym przybyszu, stanowiąc niejako oazę w naszych stosunkach kulturalno społecznych. 
Taką parafia jest Lisków, położony w powiecie tureckim, a pasterzem tej parafii jest znany już dzisiaj w całym kraju działacz na polu ekonomiczno – społecznem, ks. Wacław -Bliziński.

Strony dodatnie, działalności w parafii liskowskiej, być może, łatwiej mi było zauważyć jak każdemu innemu. Mieszkając przed 15 laty w

Budynek dziś nie istnieje rozebrany w latach 80-tych. Na piętrze mieściły się czasowo biura Spółdzielni Kółek Rolniczych. Co ciekawe świadkowie opowiadają, że budynek nie był w złym stanie technicznym a jednak nie pozostały po nim nawet fundamenty.

tamtejszej okolicy spotykałem się niejednokrotnie i bywałem w Liskowie. Kłótnie, swary i procesy, a nieraz zbrodnie bywały w tej okolicy na porządku dziennym; jakiejkolwiek dążności ku oświacie Mowy nie było, u rozpoczęta budowa kościoła czekać musiała długie lata z powodu trudności z zebrania funduszów. Nawet wygląd zewnętrzny chat, przedstawiających się nadzwyczaj ubogo, sprawiał wówczas przygnębiające na przyjezdnym wrażenie.

Słysząc od pewnego czasu o Liskowie i jego mieszkańcach i zacnym pasterzu, z nietajoną ciekawością udałem się na miejsce w zeszłą niedzielę i to com ujrzał, przeszło wszelkie me oczekiwanie.

Wezwany do wypowiedzenia pogadanki w rolniczem kółku w

Budynek Żeńskiej Szkoły Zawodowej. Dziś klasztor sióstr N.M.P i przedszkole. Mur widoczny na zdjęciu nie istnieje, balkon rozebrali Niemcy, kiedy w tych pomieszczeniach ulokowano szkołę dla niemieckich kobiet

Liskowie udałem się rannym pociągiem do Radliczyc, skąd końmi przez Koźminek do Liskowa.

Już przy samym wjeździe do tej wsi Lisków przyjemne sprawia wrażenie; droga równa wyboje zasypane kamieniami, chaty schludne, otoczone zielenią, ogrodzone parkanami.
Przed kościołem, postawionym w stylu gotyckim, na znacznem wzniesieniu i ogrodzonym w około żelaznemi sztachetami, stoją zebrani liczni parafianie obok półkoszków i bryczek, zaprzężonych w konie, jakich nie powstydziłby się niejeden z większych właścicieli ziemskich.  
Na plebanij spotykam dwóch panów Puławskich: Grzymiszewa i Piorunowa, którzy również, jak ja, przybyli na zebranie kółka rolniczego.

Z plebanij udajemy się do kościoła, który pięknie wymalowany wewnątrz,

Łaźnia publiczna – budynek niezidentyfikowany

przedstawia się imponująco; czystość i porządek w świątyni panują wzorowe.

Rozpoczyna się nabożeństwo. Za powodu uroczystości Matki Boskiej Częstochowskiej nabożeństwo jest wystawieniem i procesją. Procesja, pomimo tłumów, postępuje we wzorowym porządku, bez popychań, tłoczenia się i wymysłów, a przecież nikt do porządku nie nawołuje, widocznie, zatem parafianie liskowscy już mają tyle poczucia obowiązku obywatelskiego, że napomnień nie potrzebują; jakiż to piękny przykład dla innych, którzy pomimo napomnień porządku utrzymać nie umieją.

Procesja z kościoła idzie naokoło cmentarza: przodem chorągwie i feretrony, niesione przez gospodarzy w sukmanach i kobiety w barwnych

„Pamiętam jak już po wyzwoleniu przez Armię Czerwoną bawiliśmy się na boisku sportowym, było tam nie wiedząc czemu bardzo dużo łusek, którymi się bawiłam z innymi dziećmi” – mieszkanka Liskowa. W kadrze uchwycono strzelnicę sportową. Prawdopodobnie na niej ćwiczyła młodzież z Hilteljugend, która kwaterowała w budynku sierocińca.

spódnicach i charakterystycznych czepcach białych; po bokach bractwa ze światłem; przed celebransem orkiestra wiejska, która na instrumentach dętych czysto i rytmicznie wygrywa pieśń śpiewaną przez lud pobożny. 

Procesja wraca do kościoła; ksiądz Bliziński wchodzi na ambonę i ma podniosłe kazanie nawiązane do uroczystości; przypomina ludowi, że Matka Chrystusowa od początku chrześcijaństwa była opiekunką naszego narodu; rycerze, idąc do

widoczny na zdjęciu i istniejący do dziś spichlerz, który pełnił też funkcję młyna

boju, śpiewali „Boga Rodzico”, a wszyscy królowie polscy i cały naród przez X wieków czcili imię Marji, której poświecono najdroższą sercu naszemu świątynie jasnogórską.

Piękną modlitwą do Matki Chrystusowej o pomoc w niedoli zakończył swe kazanie kapłan.

Po nabożeństwie i krótkim pobycie na plebanji, udajemy się na oględziny Liskowa. Kompanja nasza

budynki letniska w lesie koźlątkowskim ( właściwie to już wieś Krzyżówki rozebrane przez Niemców w 1941 roku. Dziś sosnowy las, po budynkach nie pozostał nawet ślad

się zwiększyła, przybyło, bowiem na zebranie kółka kilku gospodarzy z konińskiego i 2-ch z kaliskiego. Zacny gospodarz wita i przyjmuje sercem.

Przedewszystkiem udaje się do nowobudującego się domu ludowego, który już doprowadzono do pierwszego piętra.

W budynku tym, podłużnym, z dwoma wystającemi pawilonami, znajdą pomieszczenie: na dole duża

Doskonale jak na wieś wyposażony szpital liskowski rozebrany przez Niemców w 1941 roku. Dziś ulica Twórców Liskowa. Kompleks szpitalny składał się z budynku głównego, kaplicy, kostnicy i domu dla lekarza. Dziś na tym terenie pobudowano w latach 70-tych osiedle mieszkaniowe

sala z estradą na odczyty, zebrania i koncerty, sklep udziałowy, towarzystwo pożyczkowo-oszczędnościowe i ochronka; na piętrze warsztaty tkackie i Internet dla dzieci bezdomnych, kształcących się w tkactwie.

Na zapytanie, z jakich funduszów, powstaje taka budowla, ks. Bliziński dalej odpowiedź.

 

„Fundusze zbieramy pomiędzy sobą. Za sam plac zapłaciliśmy 300 rb. Dom ludowy kosztować będzie 11.000 rb. Zwrócimy sobie wydatki dochodem z warsztatów oraz komornem z instytucji. Jak tylko ukończymy dom ludowy, wystawimy od tyłu kąpiele ludowe, gdyż mieszkańcy Liskowa, z powodu braki rzeki i większych stawów, pozbawieni są kąpieli, znajdą może się i tacy, co nigdy tego środka hygienicznego nie używali”

Kapłan mówi to z taką stanowczością i pewnością siebie, że wszyscy jesteśmy przekonani, iż na rok przyszły nastąpi otwarcie kąpieli ludowych.
Od domu ludowego przeszliśmy do budynku, gdzie mieści się ochronka P.M.S i warsztaty tkackie. W niewielkiej izbie znajdują się 3 warsztaty, na których specjalnie sprowadzony instruktor uczy tkactwa.

Ksiądz Bliziński objaśnia zebranym historyję powstania tej ważnej placówki drobnego przemysłu:

„Aby odwieść lud od wędrówki od wędrówki za granicę, a zarazem dać mu stały i odpowiedzialny zarobek, postanowiłem wprowadzić pośród lud liskowski przemysł tkacki. W tym celu udałem się do zarządu muzeum przemysły i handlu w Warszawie, który dał nam odpowiednie wskazówki i nadesłał jeden warsztat. Dziś warsztatów mamy 17; trzy na miejscu instruktora, reszta rozebrane przez moich parafian, obznajmionych dostatecznie z tą gałęzią rękodzielnictwa. Przędzę bawełnianą zakupujemy w Łodzi, gotowy zaś towar sprzedajemy w Warszawie, nie mogąc nadążyć zamówieniom. Gdybyśmy mieli nie 17, lecz 70 warsztatów, zbyt towaru byłby zapewniony. Zarobek tygodniowy wynosi 6 do 6 rb. Oprócz towarów bawełnianych na warsztatach liskowiacy robią płótno samodziałowe z przędzy lnianej, dostarczanej przez okolicznych włościan”.

widok tej samej szkoły rozebranej w latach 80- tych. Zdjęcie wydało nam się dziwne, gdyż nie widać z lewej strony budynku, który został wybudowany w tym samym okresie, co ten. Dopiero najstarsi mieszkańcy nas uświadomili, że budynek, który „zniknął” nam ze zdjęcia powstał już po zrobieniu tego zdjęcia.

Następnie pokazano nam wyroby, które w niczem nie ustępują fabrykatom łódzkim; szczególniej pięknie prezentuje się Płotno samodziałowe. Z warsztatu tkackiego przeszliśmy do ochronki, gdzie dzieci odegrały komedyjkę, śpiewały pieśni i deklamowały.

Z ochronki udaliśmy się do sklepu udziałowego, gdzie gości obznajomiono z prowadzeniem rachunkowości.

Po nieszporach, odprawionych równie uroczyście jak i suma, odbyło

zdjęcie przedstawia jeden z kilku drewnianych pawilonów sierocińca. Wszystkie te piękne budynki zostały rozebrane przez Niemców w 1941 roku. Na placu po rozbiórce po wojnie pobudowano szkołę zawodową, internat i warsztaty

się zebranie kółka rolniczego. W przepełnionej izbie słuchano z wielkiem zajęciem i uwagą, zadawano wiele pytań i wypowiedziano szereg uwag dowodzących, że parafianie liskowscy rozwijają się bardzo kulturalnie i starają się obeznać z przepisami prawa, pragnąc uniknąć wyzysku pokątnego doradztwa, jakie się u nas rozwielmożniło.

Wśród gości znaleźli się nowoprzybyli ks. Przeździecki proboszcz z Goszczanowa, wraz z księdzem wikarym.
Gdym w końcowem przemówieniu podniósł zasługi księdza Bliżińskiego, jednomyślny okrzyk „wiwat!” był słuszną oznaką tej czci i miłości, jaką się zacny kapłan wśród swych parafian cieszy.

W szczerych i prostych słowach podziękował gościom gospodarz Stasiak z Koźlątkowa, zapraszając nas na otwarcie domu ludowego.

Józef Radwan

Wycieczka Korpusu Ochrony Pogranicza do Liskowa

Z inicjatywy naszych przełożonych została zorganizowana wycieczka żołnierzy KOP z Iweńca (dziś Białoruś przyp. redakcji) do Liskowa. Wycieczkę tą i urlop 10-dniowy potraktowali nasi przełożeni jak nagrodę za dobre i nienaganne prześnienie służby w KOP. Wśród tych wyróżnionych i ja się znalazłem, a na skutek polecenia swego dowódcy poczyniłem w czasie wycieczki szereg notatek, z których część poniżej zamieszczam.

Już podjeżdżając pod Lisków, widzi się wzorowo uprawione pola i drogi obsadzone drzewami owocowymi. Fakt ten, że koło drogi rosną drzewa owocowe, świadczy o wysokiej kulturze ludności wiejskiej okolicy Liskowa, która nie ruszy i nie łamie drzewek z łakomstwa. Każdy, bowiem posiada swój ogródek i nie marnuje tego, co jest wspólnym dobrem wszystkich. A jakże często u nas we wsi kresowej brzózka nie urośnie przy drodze, bo ją gospodarz złamie i zrobi z niej biczysko.

Dalej na tle horyzontu widzi się śmigi wiatraków i wieżę kościoła. We wsi samej uwagę zwracają piękne budowle, jak dom spółdzielczy, szkoła społeczno-rolnicza, sierociniec św. Wacława, szkoła zawodowa, mleczarnia spółdzielcza. Wszystkie budowle przystrojone odświętnie, stanowią piękny widok. Wśród tych większych gmachów ciągną się domki czyste, schludne, jedne jeszcze stare, drugie zaś nowe, murowane.

Sama wystawa urządzona jest w ten sposób, że ciągnie się prawie wzdłuż całej wsi, a eksponaty są rozmieszczone tak w specjalnych pawilonach, jak i budynkach instytucyj Liskowa. Wystawa ma na celu przedstawienie dorobku polskiego chłopa.

Po wystawie oprowadzał nas przewodnik. Zwiedziliśmy najpierw stary kościół (a to ciekawe! Przyp. Redakcji) a uwagę naszą zwróciły malowidła ścienne utrzymane w kolorach ludowych. Zkolei przyszliśmy do budynku szkoły powszechnej, w której umieszczono pracę uczniów i nauczycieli. W domu spółdzielczym zapoznaliśmy się z historią spółdzielczości Liskowa i spółdzielni takich, jak Kasy Stefczyka, spółdzielni rolniczo-handlowej i spółdzielni mleczarskiej.

Zwiedziliśmy poza tym wzorowo utrzymany sad i przechodzimy do pawilonu, w którym znajdują się pokazy i eksponaty koła gospodyń wiejskich. Zobrazowaną mamy tu działalność kobiet, jak prace świetlicową, pracę w domu, kuchni i spiżarni, wszystko higienicznie wyrobione, ogródek z ziołami i preparaty lecznicze, otrzymywane z tych ziół. Następnie pokazano kilka urządzeń zabezpieczających maszyny i zmniejszające ilość nieszczęśliwych wypadków przy pracy rolnika.

Przechodzimy teraz na pole, na którym przedstawione są skutki złych metod uprawy, oraz okazy różnych odmian roślin. Następne pole przedstawiało zalesienie nieużytków, a w końcu na roślinach rolniczych uwidoczniono konieczność używania nawozów sztucznych, korzyści, jakie przynosi komasacja (scalenie) i melioracja pół.

Cały ten dział świadczy o tym, jak wiele znaczy umiejętna gospodarka i wspólna praca. Na wystawie rolniczej mają możność zapoznania się z wielu nowymi urządzeniami. Mają plastycznie i obrazowo nakreślone, jak przeprowadzić pracę w nowych gospodarstwach, czego powinni unikać i co naprawiać, by osiągnąć jak najlepsze wyniki swej pracy. Obok pół umieszczone były opisy i plany gospodarstwa, a prócz tego inspektorzy objaśniali dokładnie rolników, tłumacząc i omawiając to, co ich zainteresowało. Zwiedziwszy jeszcze kilka pawilonów, jak Związku Elektrowni Polskich, Czerwonego Krzyża, Ligi Morskiej i Kolonialnej, Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, Harcerstwa i wielu innych organizacyj, przechodzimy do Zawodowej Szkoły Żeńskiej, gdzie grupują się przetwory owocowe, cukiernictwo domowe, roboty kobiece, bieliźniarstwo, tkactwo, kilimiarstwo itd. Tu również znajduje się ośrodek zdrowia i ochronka.

Następne zwiedzamy pawilon chałupnictwa wiejskiego, gdzie znajdują się wyroby różnych działów tej gałęzi gospodarstwa, jak czapkarstwo, szewstwo, zabawkarstwo, rękodzielnictwo, wyroby lniane i stroje regionalne. Zwiedziliśmy wreszcie zakłady wychowawcze dla dziewcząt i chłopców, założone przez ks. Blizińskiego i zabudowania gospodarskie tych zakładów, budynek mieszczący w sobie instytucje samorządowe, łaźnie ludową, szkołę rzemieślniczą, warsztaty ślusarskie, w reszcie boisko sportowe.

Cała ta wystawa budzi wielkie zainteresowanie i daje nadzieję, że wiele wsi polskich pójdzie za przykładem Liskowa i stanie w rzędzie wzorowych wsi, a tych potrzeba nam bardzo wiele. Naprawdę trudno opowiedzieć jest to, co widziałem. Tyle rzeczy nowych poznałem i choć nie jestem rolnikiem, z wielkim zainteresowaniem słuchałem objaśnień i przypatrywałem się tym wszystkim cudom wystawy, które zrodziły się na wsi. Nie da się całkowicie opisać i wypowiedzieć, jak pożyteczną i kształcącą rzeczą dla Polaków stanowi taka wystawa. Nie można dokładnie opisać wystawy choćby i z tego względu, że wiele było statystyk i wykresów, przedstawiających wzrost i rozwój, czy wahania pewnych instutucyj. Aby zrozumieć i zainteresować się wystawą, trzeba tam być, trzeba wszystko widzieć to, co przeżyłem i ja i każdy Polak, zwiedzający ją. Tam trzeba podziwiać przede wszystkim zrozumienie przez ludność wiejską idei jedności, idei wspólnej pracy dla dobra Polski, z której to pracy powstał wzór do naśladowania powstała nowa wzorowa polska wieś.

Korpus Ochrony Pogranicza prowadzi zaszczytną pracę krzewienia kultury i oświaty wśród ludu wiejskiego pogranicza. Nauczmy, więc ich jak usunąć ze wsi nędzę, nauczmy, jak mają pracować na tej twardej roli. Praca to ciężka, lecz jaką dumą napełniłyby się serca nasze, gdyby kiedyś, po wielu latach, któraś z naszych wiosek kresowych urządziła podobną wystawę.

Dumny czuję się i szczęśliwy, że mogłem zwiedzić wystawę w Liskowie, lecz żal mi, że nie mogli być na niej wszyscy.

W. Cieliński, kapral KOP

 

 

 

Share Button

Dodaj komentarz