Zapomniane nekropolie

Zapomniane nekropolie  

Życie ludzkie jest tak skonstruowane, iż przeznaczona nam jest śmierć. Od tysięcy lat człowiek wymyślał sobie jak chować swoich zmarłych. Stosowano różne metody, niektóre dziś przerażają, a inne nawet fascynują nas żywych. Metody te różniły się w zależności od czynników typu – religia, tradycja, czy nawet konieczność. Bywało, że metoda pochówku jednego człowieka była tak ogromnym przedsięwzięciem, że dzisiejszemu współczesnemu człowiekowi wydaje się to być swoistą próżnością i głupotą. Przykładem tego są dwa kolosalne grobowce. Nauka twierdzi, że jednym z nich jest piramida w Gizie, wybudowana jako grobowiec faraona. Choć nigdy nie udowodniono, że był tam naprawdę pochowany. Naukowcy twierdzą, że 100 tys. poddanych przez 20 lat budowało grób dla swojego władcy. Choć tak naprawdę nadal nie wiadomo, po co,  i jak zbudowano największą piramidę w Egipcie. Jednak nauka oficjalnie uznała, iż jest to grobowiec faraona i nic więcej. Choć fascynuje nas ten potężny wytwór ludzkich rąk, miał jednak swój logiczny cel. Od próżności władcy, po chęć zbliżenia się do Bogów. Wierzenia Egipcjan były głęboko powiązane z życiem po śmierci, wierzyli oni, że po śmierci człowiek spotka się z Bogami, a co za tym idzie pogrzeb musi być należycie przygotowany. Balsamowano zwłoki, wstawiano do grobów najpotrzebniejsze rzeczy do życia po życiu. Mumifikowano nawet zwierzęta domowe, by służyły człowiekowi na tamtym świecie. Oczywiście władca był wyposażony nawet w złoto i pożywienie. Choć może dziś dla człowieka wydaje się to być po prostu śmieszne. To jednak wiara Egipcjan w życie pozagrobowe miała tu wielkie znaczenie.

Drugim niezwykłym grobem jest grób pierwszego cesarza Chin. Choć piramidy do dziś fascynują tym jak zostały zbudowane,  a nawet czy zostały zbudowane przez człowieka, to jednak, jeśli chodzi o grób cesarza nie mają naukowcy wątpliwości, że zbudował go człowiek. Choć piramida wydaje się być, czymś wprost niemożliwym do wybudowania przez ludzkie ręce, to i tak, choć tajemnicza, od tysięcy lat wydaje się nie mieć szans z przepychem, jakim pochowano cesarza Shi Huangdi! Cała sprawa zaczęła się w 1974 roku, ok. 5 km na wschód od miasta Litong stolicy okręgu prowincji Shaanxi. Robotnicy szukający wody wwiercili się w podziemne galerie z naturalnej wielkości terakotowymi figurami wojowników i koni. Miejsce owych figur znajduje się około 1225 metrów na wschód od kurhanu cesarza Shi Huangdi, przyjęto, że to część właśnie grobowca cesarza. Jest to prawdopodobnie największy zespół grobowy na świece, co za tym idzie najbogatszy! Rozpoczęto prace wykopaliskowe, odkopano około tysiąca terakotowych figur, okazało się, że nie są one jednakowe, ale zróżnicowane. Wprost nie mieści się nam dziś w głowie, jaki wysiłek musieli dokonać twórcy tych figur dla swojego władcy! Szacuje się, że 80 % nadal jest ukrytych pod warstwą piasku! Naukowcy chińscy twierdzą, że figur może być koło 7 tys.! A to tylko kawałek tego, co skrywa cały zespół grobowy pierwszego cesarza Chin! Zachowały się zapiski mówiące o wydrążeniu góry Li, podobno cesarz wysłał do tej pracy ponad 700 tys. Robotników! Umieszczono tam sarkofag władcy, który spoczywa tam do dziś. Jednak opis całego grobowca jest tak niesamowity, że wprost ciężko w niego uwierzyć. Od lat najtęższe głowy archeologów starają się namówić Chiny na otwarcie grobowca. Chińczycy odmawiają, bo w latach 50-tych ubiegłego wieku, odkryto grób cesarza Wanli, po otwarciu grobowca, badano skarby zgromadzone w grobowcu, ku ich przerażeniu zauważono jak bezcenne jedwabie tracą barwę i wprost rozpadają się na ich oczach.  Winą był tlen, pamiętający o tym chińscy naukowcy twierdzą, że właśnie, dlatego boją się otworzyć grobowiec pierwszego cesarza. Zachowały się też opisy perfidnych pułapek czekających na każdego, kto będzie chciał zakłócić wieczny sen cesarza. Jednak największą tajemnicą i atrakcją jest to, co znajduje się w komorze grobowej.

Opisy wnętrza są dla nas wprost niewyobrażalne! Kronikarz pisał o wielkiej oświetlonej do końca świata sali. Wydaje się dziwne, jak to oświetlonej? Jednak to jest możliwe, sala oświetlona jest lampami oliwnymi, szacuje się, że wybudowano ogromny zbiornik z oliwą służącą za paliwo, taki zbiornik, jeśli byłby wystarczająco duży, może setkami lat się palić i oświetlać komnatę grobowca. Kronikarz opisuje, na podłodze  odtworzono cała mapę Chin, z rzekami, jeziorami i oceanem. Zamiast wody użyto rtęci! Od tysięcy lat rtęć płynie jak prawdziwa rzeka wprowadzana w ruch jakimś urządzeniem! Wytworzono miniaturowe modele wież, pawilonów, pałaców. Na stropie umieszczono z kamieni szlachetnych całe gwiazdozbiory, które imitują prawdziwe nocne niebo! Opisy rzeczy złożonych w grobowcu są nieprawdopodobne, we wnętrzu wzgórza ukryto, bogato zdobione jedwabne szaty, biżuterię, perły, wysoko cenione przez Chińczyków przedmioty z nefrytu, meble, gliniane modele łodzi, wozów cesarskich. Wspomina się o ulubionych koniach cesarza, jego służbie i konkubinach. Zdumiewające prawda?

Jednak, nie o tym chcemy pisać. W naszym kraju od tysięcy lat przyjęły się raczej dwie metody pochówku zmarłych, kremacja i pochówek w ziemi. Na naszej ojczystej ziemi znajdują się tysiące różnych grobowców. Jest to mieszanina różnych stylów i epok. Zmarłych chowano w grobach, w zależności od mody, zamożności rodziny zmarłego, zwyczajów i wierzeń. Sposób pochówku zależny był też od nacji zamieszkiwanej w różnych okresach dziejowych naszego kraju. Wystarczy zobaczyć np. cmentarze żydowskie, ewangelickie, czy prawosławne. Jednak nas zainteresowały te małe, praktycznie mało znane cmentarzyki. I to one, choć często skromne,  są przekrojem dziejów naszej ojczyzny. Człowiek czasem bywa na pogrzebach znajomych czy kogoś z rodziny, często są to małe wioski. Nie zwracamy uwagi na ludzi tam pochowanych. Mijamy je obojętnie, często oślepieni bólem po stracie bliskiej osoby. Jednak czasem warto wejść na taki cmentarzyk, popatrzeć na te stare, często zaniedbane groby. Tak było i tym razem. Jak już pisaliśmy wcześniej, szukając dziadka Pana Zygmunta Hermana ( można poczytać o nim tutaj), trafiliśmy do wsi Zamęty.


Cmentarz ewangelicki w Zamętach.

DSC_2342

DSC_2359DSC_2358 DSC_2353 DSC_2351 DSC_2350 DSC_2347 DSC_2346 DSC_2355 DSC_2356 DSC_2357 DSC_2359 DSC_2365 DSC_2364 DSC_2362 DSC_2361 DSC_2360

DSC_2357


  To tam na opuszczonym cmentarzyku w lesie miał być pochowany dziadek Pana Zygmunta. Pojechaliśmy tam z prapra wnukiem Pana Zygmunta. Nie było łatwo znaleźć ten cmentarzyk, w prawdzie kościółek do dziś nadal stoi, ale cmentarza obok nie było. W końcu udało się go znaleźć dzięki jednej starszej Pani, która wskazała nam pobliską leśną górkę. Z cmentarza niewiele dziś zostało, wszędzie ślady grobów, ocalały tylko te „wylane” z betonu. Tablice nagrobne zniszczone, poprzewracane, jednak niektóre czytelne, dlatego udało się nam zrobić parę zdjęć. Jak to u nas bywa, uważa się powszechnie, że jak cmentarz ewangelicki to niemiecki,  a jak niemiecki, to można zniszczyć albo zabrać sobie płytę nagrobną. Jednak szukając takich cmentarzy niejednokrotnie przekonaliśmy się o mylności przekonań o niemieckości ewangelickich cmentarzy. Przykładem może być zdewastowany cmentarz we wsi Kolonia Dębe, jest tam grób Pani Smolczyńskiej i to z polskim napisami! Ciężko opisać cmentarz w Zamętach, jaki jest dziś, zobaczycie na zdjęciach. Jednak cel wyprawy został osiągnięty znaleźliśmy prawdopodobnie grób prapradziadka wnuka Pana Zygmunta. Choć czuliśmy się tym usatysfakcjonowani, to jednak postanowiliśmy zachować przynajmniej na zdjęciach pamięć o innych spoczywających tu zmarłych. 

  Wracając, postanowiliśmy zwiedzić każdy napotkany po drodze cmentarz. Już po powrocie byliśmy zdumieni, jakie ciekawe historie można na nich spotkać. Szkoda, że nie można na pustym cmentarzu dowiedzieć się więcej o tych, czasem anonimowych grobach. Choć lokalnym nekropoliom brak rozmachu jak w przypadku Cmentarza Żydowskiego z Wrocławia, czy sławy Powązek, to jednak można zdziwić się, jakie ciekawe są małe cmentarze.

Drugi cmentarz po Zamętach to był Dzierzbin.

DSC_2391 DSC_2390 DSC_2387 DSC_2384 DSC_2382 DSC_2380 DSC_2374 DSC_2377 DSC_2378 DSC_2389 DSC_2385

DSC_2379


Trafiliśmy tu nie przez przypadek, tutaj ma spoczywać ojciec i brat Pana Zygmunta. Dzięki prawnukowi, który nas oprowadzał udało się odnaleźć oba groby. Zdjęcia zamieścimy w temacie o Panu Zygmuncie. Cmentarz w Dzierzbinie jest trochę „dziwny”. Jest dość duży, ale mogiły są rozmieszczone a raczej porozrzucane w różnych kierunkach. To ciężko opisać, to trzeba zobaczyć. Fotografowaliśmy, co ciekawsze groby. Zwłaszcza wydaje się niezwykły ten w kształcie trumny lub te podobne do żydowskich macew lub ewangelickich płyt nagrobnych. To typowy przykład podobieństw czy nawet kopiowania architektury innych narodowości czy wyznań.

Kolejny cmentarz to Kościelec.

DSC_2410 DSC_2409 DSC_2403 DSC_2402 DSC_2401 DSC_2398 DSC_2395 DSC_2394 DSC_2392


Od razu trafia się grób proboszcza tej parafii zamordowanego w Dachau, uwieczniamy też, co ciekawsze, stare groby nieznanych nam osób. Jednak w pewnym momencie, jeden z nas zauważył z lewej strony cmentarza jakiś nieużytek. Podchodząc okazało się, że leżą tu płyty nagrobne z rosyjskimi napisami. Wszystkie z XIX wieku! Żaden z nas nie pamięta już języka rosyjskiego, napisy jeszcze nie zostały rozszyfrowane. To niesamowita niespodzianka zobaczyć takie pamiątki z przeszłości. Może ktoś z was będzie wiedział o nich więcej? Czekamy na informację.

Kolejny cmentarz to Kosmów.

CAM00089 CAM00088


Tu niespodzianka dwa groby, jeden z niemieckim napisem: „Jeden rosyjski wojak” prawdopodobnie z I wojny światowej, bez imiennych.  Drugi już imienny z dziwnie brzmiącym imieniem i nazwiskiem, może Ukrainiec albo Białorusin, Kosak Myloglas.

Kolejny cmentarz to Chlewo.

Józef Szumski

Józef Szumski

Publikując artykuł „Zapomniane nekropolie”, chcieliśmy was zachęcić do odwiedzania zapomnianych, często zdewastowanych, ale i do dziś czynnych cmentarzy. Bardzo często czytane nazwiska na nagrobkach po prostu nic nam nie mówią. Ale czy na pewno? Czy nie warto czasem zastanowić się, czy nie kryją w sobie jakieś ukrytej historii, którą warto opisać? Przypadkiem zrobione zdjęcie na Cmentarzu Żydowskim we Wrocławiu, ujawniło niezwykłą postać, jaką był Fritz Haber. Choć sam Fritz Haber nie spoczywa na tym cmentarzu, a tylko jego rodzice, to nazwisko Haber pomogło wyjaśnić nam, kim był ich syn. Tym razem było tak samo! Nikt, kto nie wiedział czyj to grób nie mógł odkryć jego tajemnicy. To zwykły staruszek przechodzący alejką pomógł wyjaśnił nam, kto tu spoczywa. U Haberów chodziło o syna, tu chodzi o córkę…

Chlewo – wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie sieradzkim, w gminie Goszczanów.

Na tym cmentarzu jest grób Józefa Szumskiego. Nazwisko mało, komu co powie. Jednak to postać dość ciekawa.

Józef Szumski urodził się tutaj w 1844 roku i pracował na tych terenach, jako zarządca majątku. W okresie powstania styczniowego (1863) został ranny między Kozielskiem, a Kuczborkiem. Miał być pochowany wraz z innymi powstańcami w zbiorowej mogile, lecz w ostatniej chwili dzięki oznakom życia, jakie zaczął dawać, uratowano go. Leczył się w majątku Kisielnickich w Zielonej. Józef Szumski ożenił się z Ludomirą Gałczyńską w 1884 roku. W 1888 roku małżeństwo wprowadza się do Russowa pod Kaliszem, rok później na świat przyszła pisarka Maria Dąbrowska, jako Maria Szumska. Józef umiera 16 lutego 1912 roku.

Maria Dąbrowska

Maria Dąbrowska

To właśnie leżący na cmentarzu w Chlewie Józef jest ojcem Mari Dąbrowskiej, mało tego, to Józef Szumski i jego życie jest pierwowzorem Bogumiła Niechcica z „Nocy i dni” Marii Dąbrowskiej. Niech to będzie dowodem na to, że warto zwiedzać stare cmentarze.

Rodzice Marii

Rodzice Marii

Józef Szumski - Bogumił Niechcic

Józef Szumski – Bogumił Niechcic


Cmentarz ewangelicki w Stawiszynie 

Całkiem niedawno nasze nogi zaniosły nas do najmniejszego miasta w Polsce, które ma niespełna hektar powierzchni, ale posiada piękny układ urbanistyczny, typowo miejski, na który składa się bardzo ładny rynek wraz z pochodzącym z XIX wieku ratuszem. Pierwsze wzmianki o tym mieście datowane są na koniec XIII wieku, kiedy to nadano mu prawa miejskie. Było to podobno ukochane miasto Kazimierza Wielkiego, no i za jego panowania kwitło i jaśniało blaskiem. Mowa tutaj oczywiście o pięknym małym miasteczku położonym w województwie wielkopolskim, w powiecie kaliskim o nazwie Stawiszyn. Z jakiego powodu się tam znaleźliśmy? Chcieliśmy na własne oczy zobaczyć stary, ale piękny ewangelicki kościół, który za sprawą pewnej fundacji ma stać się ośrodkiem kulturalnym, klubo- kawiarnią. Przy okazji wstąpiliśmy oczywiście również na ewangelicki cmentarz, aby zerknąć na pozostałości po kulturze i życiu ewangelików w Stawiszynie.

20160108_153504Zacznijmy od powstania pierwszej gminy ewangelickiej w Stawiszynie. Otóż jak można przeczytać na stronie Genea 2011, pierwsza ewangelicka gmina powstała w 1777 roku. Na owej stronie widnieje, nawet dość dokładna data, bo 2 luty 1777 rok, autor w dowód tego podaje nazwisko pierwszej ochrzczonej w parafii osoby, a było to dziecko o nazwisku Eleonore Mieling ze Zbierska. Pierwszym pastorem był Martin Marggraf z Władysławowa. Niestety brać ewangelicka nie osiadała jeszcze swojej świątyni a nabożeństwa odbywały się w domu przy rynku pod nr 17. Ewangelików napływało coraz więcej i szybko oni otrzymali pozwolenie na budowę swojej świątyni. Owo zezwolenie wydał starosta miasta Józef Łuba. Budowla trwała około 3 lat i w 1788 roku stanął drewniany kościół o „długości 30 łokci, 18 szerokości i 11 wysokości”. Nadmienić trzeba, że kościół według różnych danych powstał na miejscu dawnego zamku.

Służył ów drewniany kościółek bardo długo, bo dopiero w 1874 na skutek pomocy i datków finansowych właściciela, który w sumie był chyba całkowitym fundatorem nowego kościoła, Wilhelma Repphana, staje nowy murowany kościół. Repphan był właścicielem ziemskim Petryk i Zbierska, należał do rodziny przemysłowców.

Pastorowie w gminie ewangelickiej w Stawiszynie w latach:

Karl Franz Hőnicke 1780-1782

Karl Jeremias Kallman 1782-1795

Friederich Heinrich Wilhelm Ernst Jonathan Grimm 1795-1834

Karl Orive 1834- 1839

Phil. Karl Friederich August Schrőder 1839- 1841

1842 wakat

Franz Theodor Samuel Hassner 1843- 1889

Joseph Karl Theodor Rosenberg 1889- 1899

August Gerhardt 1900-1901

Karl Serini 1901- 1905

Leo Sachs 1905-1913

Georg Tytz 1913- 1919

1919-1924 wakat

Rudolf Kernsten 1924-1936

kosc stawiszyn_fhdr kosc stawiszyn2_fhdr stawiszyn 3_fhdr stawiszyn kosc1_fhdr

kosciol_fhdrOprócz kościoła po ewangelikach pozostał jeszcze w Stawiszynie stary zabytkowy cmentarz ewangelicki. Cmentarz mieści się w północnej części Stawiszyna przy ul. Szosa Konińska. Nie ma dokładnej daty powstania cmentarza, nie dysponujemy żadnymi dokumentami, które mogłyby, choć w minimalnym stopniu tą datę potwierdzić, poza jednym. Otóż wspomniana wcześniej strona „Genea” podaje, że pierwszego pochówku dokonano w dniu 24 kwietnia 1777 roku a był to pochówek Virgin Susanne Eleonore Schreern. Należy, więc przyjąć, że cmentarz już w tym czasie istniał.

Cmentarz jest w tej chwili już nieużywany, nie odbywają się na nim chyba pochówki, dobrze, że miejscowa drużyna harcerska opiekuje się tym miejscem i stara się, aby zabytkowe nagrobki nie zniknęły z powierzchni cmentarza. Pochowani są tam przecież ludzie zasłużeni dl miasta Stawiszyn oraz wszyscy Ci, którzy tam żyli a przez to współistnieli w tworzeniu historii miasteczka. Jestem pochowany m.in. Rudolf Herman Buksch 1885-1942, który był w Stawiszynie fryzjerem i felczerem, jak pisze Pan Widerski, bardzo często leczył ludzi, którzy nie mieli pieniędzy.

Pochowany jest także Aleksander Herbst, jeden z założycieli Straży Pożarnej w Stawiszynie i jej pierwszy komendant. Jeśli komuś kto czyta nasz artykuł zależy na spisie pochowanych z cmentarza ewangelickiego w Stawiszynie to podajemy link do takowego:  http://www.genea2011.net/index.php/86-friedhoefe/242-stawiszyn

Szkoda, że obecnie oprócz drużyny harcerskiej nikt nie dba o to miejsce, szkoda, że niszczeje stary zabytkowy kościół, chociaż w tym temacie coś jednak dzieje. We wrześniu 2014 roku kościół przeszedł desakralizację a jego obecny właściciel, prezes fundacji „Laer” stara się o fundusze i chce z kościoła zrobić kawiarnię czy też sale koncertową, czyli miejsce spotkań kulturalnych dla mieszkańców Stawiszyna. Myślimy, że pomysł bardzo dobry, lepiej niech służy mieszkańcom niż zniszczony ma w końcu zostać rozebrany. Przypominamy, że już na swojej drodze spotkaliśmy synagogę, w której jest market, więc chyba miejsce spotkań kulturalnych nie jest najgorszym rozwiązaniem.

Zapraszamy na fotogalerię z tego miejsca.

20160108_154903 20160108_154940 20160108_155015 20160108_155049 20160108_155102 20160108_155124 20160108_153957 20160108_154018 20160108_154040 20160108_154106 20160108_154117 20160108_154129 20160108_154153 20160108_154205 20160108_154236 20160108_154253 20160108_154302 20160108_154309 20160108_154329 20160108_154346 20160108_154410 20160108_154435 20160108_154452 20160108_154455 20160108_154501 20160108_154529 20160108_154540 20160108_154551 20160108_154603 20160108_154617 20160108_154640 20160108_154642 20160108_154653 20160108_154701 20160108_154720 20160108_154737 20160108_154747 20160108_154756 20160108_154803 20160108_154820 20160108_154835


Jak widać dla każdego kogo interesuje historia, każdy cmentarz może być niezwykle ciekawy. Zwiedzajcie cmentarze, kto wie, co znajdziecie na nich. Czekamy na wasze zdjęcia. Podpiszemy je waszym nazwiskiem.

Share Button

Dodaj komentarz