I wojna światowa – Walki nad Pilicą 1914-1915

I wojna światowa – Walki nad Pilicą 1914-1915

I wojna światowa w rejonie Inowłodza

M. Papiernik

tekst pochodzi z http://www.lodzkie.eu

I wojna światowa – Walki nad Pilicą 1914-1915. W 2014 roku przypada setna rocznica wybuchu jednego z największych w historii konfliktów, a mianowicie trwającej w latach 1914-1918 I wojny światowej. Istniejący na początku XX wieku system sojuszy wiążących poszczególne państwa Europy spowodował, że kryzys wywołany zamachem na austriackiego następcę tronu arcyksięcia Ferdynanda, 28 czerwca 1914, w ciągu kilku tygodni przerodził się w globalne starcie. Niemożliwe do przyjęcia ultimatum, jakie Austro-Węgry postawiły oskarżonej o zamach w Sarajewie Serbii, spowodowało reakcję sprzymierzonej z nią Rosji. Zagrożeni rosyjską mobilizacją Niemcy wypowiedzieli jej wojnę, co z kolei spowodowało tak zwany „efekt domina” i włączenie się w działania wojenne kolejnych państw: Austro-Węgier, Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii a w późniejszym okresie także Turcji, Włoch, Rumunii a w końcu Stanów Zjednoczonych Ameryki w roku 1917.

Działania wojenne toczyły się na lądzie, na morzu i w powietrzu. Fronty Wielkiej Wojny ciągnęły się od wybrzeży Bałtyku i Morza Północnego przez Belgię, Francję po Alpy. Objęły ogromne obszary Europy Środkowej i Wschodniej po Bałkany, Bliski Wschód aż do posiadłości europejskich w Afryce. Ocenia się że w sumie zmobilizowano około 65 milionów żołnierzy, z których około 8,5 miliona poniosło śmierć a ponad 20 milionów zostało rannych. Nowe rodzaje broni i długotrwała wojna pozycyjna nastawiona na wyniszczenie przeciwnika spowodowała, że walki były wyjątkowo brutalne i krwawe a ci którym udało się przeżyć przez całe lata zmagali się z wojenną traumą. Gdy w listopadzie 1918 roku podpisano zawieszenie broni na zachodzie i walki ustały, z wojennej zawieruchy wyłonił się zupełnie nowy kształt Europy i świata. Zmieniły się granice, powstały nowe państwa, wielu władców straciło trony, przez Rosję przetoczyła się krwawa rewolucja bolszewicka. Wśród narodów, które korzystając z klęski Państw Centralnych – Niemiec i Austrii oraz wojny domowej w Rosji wywalczyły sobie niepodległość i powróciły na mapę europy byli Polacy.

Odzyskana wolność kosztowała jednak życie dziesiątek tysięcy polskich żołnierzy. Wielu z nich zmuszonych zostało do służby w armiach zaborców. Często też stawali wobec dramatu bratobójczej walki w obcych mundurach. Taka właśnie sytuacja miała miejsce w czasie walk pod Inowłodzem, gdy wschodni front Wielkiej Wojny zatrzymał się na kilka miesięcy na linii Pilicy na przełomie 1914 i 1915 roku. Wtedy właśnie po tak zwanej Bitwie Łódzkiej, która rozegrała się na przełomie listopada i grudnia front, przesunął się w kierunku wschodnim, docierając w okolice Sulejowa, Tomaszowa, Inowłodza i Nowego Miasta. Trwająca około dwóch miesięcy „Bitwa Łódzka” była jedną z największych operacji I wojny światowej. Uczestniczyło w niej około 600 tys. żołnierzy armii rosyjskiej, niemieckiej i austro – węgierskiej. Straty walczących stron były ogromne, dochodząc nawet do 7 tysięcy żołnierzy dziennie, to jest dwukrotnie więcej niż w znanej powszechnie bitwie pod Verdun na froncie zachodnim.

1914-1918-I wojna swiatowa-Inowlodz Z Fotopolska-Eu

1914-1918-I wojna swiatowa -Inowlodz- Z Fotopolska-Eu

1914-1918-I wojna swiatowa-Inowlodz-Z Fotopolska-Eu

Lata 1914-1915 , Zniszczony most na Pilicy po natarciu niemieckim na pozycje rosyjskie w czasie I wojny światowej.W tle zgliszcza zabudowań. Z Fotopolska Eu

„BITEWNIK ŁÓDZKI” 1914 No.1

W grudniu 1914 roku Łódz została zajęta przez wojska niemieckie. Wykrwawione, ale wciąż zdolne do walki oddziały 4 i 5 Armii rosyjskiej wycofały się za Pilicę a jeden ze sztabów ulokował się w rejonie Opoczna. Po przeciwnej stronie frontu znalazły się głównie oddziały 9 Armii niemieckiej oraz 2 Armii austriackiej. Starcia o utrzymanie linii Pilicy, a szczególnie przepraw w okolicach Białobrzegów oraz Inowłodza były bardzo dynamiczne i krwawe. Miejscowości przechodziły w rąk do rąk a walki trwały na obu brzegach rzeki, między innymi w rejonie Brzustowa. Inowłódz stał się obiektem szczególnie intensywnych zmagańw ostatnich dniach grudnia 1914 roku okolicy świąt Bożego Narodzenia. 18 i 19 grudnia Rosjanom udało się przejść na lewy brzeg, wkrótce jednak zostali wyparci przez wzmocnione oddziały niemieckie. W ciągu sześciu dni – od 22 do 28 grudnia – wojska rosyjskie przypuściły aż siedem szturmów na pozycje wojsk niemieckich i austro-węgierskich. Ostrzał artyleryjski był tak intensywny, że prawie całkowicie zniszczył zabudowania Inowłodza, uszkodził też stojący na wzgórzu kościółek św. Idziego. Kilkakrotnie dochodziło do dramatycznych walk na bagnety, chociażby w noc wigilijną, gdy żołnierzom rosyjskim udało się podejść i zaskoczyć Niemców. Z drugiej strony intensywny ostrzał z karabinów maszynowych zbierał krwawe żniwo wśród atakujących żołnierzy rosyjskich. Świadkowie wspominali, że cały ośnieżony brzeg rzeki pokrył się ciałami zabitych i rannych.

Mimo bardzo intensywnych prób zdobycia przeprawy w Inowłodzu, Rosjanie zostali powstrzymani a wojskom niemieckim udało się nawet obsadzić przyczółek na przeciwnym brzegu w okolicy ujścia rzeczki Słomianki, na tak zwanym Gaszku. Stało się to 31 grudnia 1914 roku. Kolejne miesiące – aż do wiosny 1915 roku – przyniosły pewne uspokojenie. Walki przybrały charakter pozycyjny i tylko dwukrotnie – w styczniu oraz w marcu podejmowano akcje na większą skalę. Wojna nie oszczędziła też mieszkańców Inowłodza. Ci którzy ocaleli zostali na kilka miesięcy wysiedleni do Tomaszowa, Niemcy podejrzewali ich bowiem o sprzyjanie i przekazywanie informacji Rosjanom. Wrócić mogli dopiero wiosną 1915 roku, nie bardzo jednak było do czego, ponieważ większość domów uległa całkowitemu zniszczeniu. Tak o wspomnianych wydarzeniach pisał Julian Tuwim:

Dwanaście dni, dwanaście nocy
Artyleryjski ogień walił
Rzucając miastem z rąk do rąk:
To mieli Niemców, to Moskali,
Kryli się w lesie, w kartoflisku,
Na pamięć znali jęk pocisków
Przelatujących nad głowami,
Padali plackiem i modlitwę
W gwiżdżące niebo wszeptywali
Aż trzynastego dnia nad ranem
Głuchy zza rzeki łoskot zamilkł.

W walkach pod Inowłodzem brało udział wielu żołnierzy narodowości polskiej. Znajdowali się oni zarówno w rosyjskim XIV Korpusie Lubelskim jak i w niemieckim korpusie „Poznań” oraz austriackiej 7 Dywizji Kawalerii z Krakowa. W składzie tej ostatniej znajdował sięmiędzy innymi II batalion I pułku piechoty Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego, dowodzony przez majora Mieczysława Norwida-Neugebauera.

W źródłach odnaleźć można opis kilku ciekawych epizodów związanych z obecnością na froncie nad Pilicą polskich żołnierzy. Porażka wojsk rosyjskich i duże straty mocno podkopały morale – tak, że wielu żołnierzy nie chciało uczestniczyć w walkach. Korzystając z tego, dwóch Polaków z 9 armii niemieckiej – niejaki Lisicki i Stachowiak, 27 grudnia 1914 roku podkradło się do rosyjskich pozycji, po czym namówili do poddania się i złożenia broni ponad 300 żołnierzy. Podobne sytuacje powtarzały się jeszcze kilkakrotnie.

„BITEWNIK ŁÓDZKI” 1914 No.1

Niestety, zupełnie inaczej zakończyła się próba dezercji na stronę rosyjską podjęta przez dwóch polskich żołnierzy z armii niemieckiej. Zostali postawieni przed sądem polowym i rozstrzelani. Zachował się list jednego z nich, pochodzącego z Wielkopolski Czesława Sroki. Po egzekucji prawdopodobnie pochowani zostali na cmentarzu wojennym w Spale, gdzie stacjonowało niemieckie dowództwo oraz szpital polowy. Ponieważ cmentarz spalski został po wojnie zlikwidowany i przeniesiony do Inowłodza, możliwe jest że jego grób znajduje się na miejscowym cmentarzu.

Znany jest także epizod z 4 kwietnia 1915 roku, kiedy to z okazji świąt Wielkanocnych nastąpiło chwilowe zawieszenie broni, doszło także do pokojowego spotkania żołnierzy wrogich armii i wymiany drobnych upominków. Wydarzenia to stało się kanwą rekonstrukcji historycznej, zorganizowanej kilka lat temu w Skansenie Rzeki Pilicy.

Po wycofaniu się wojsk rosyjskich na wschód, co spowodowane było niepowodzeniami na południowym odcinku frontu w Galicji i przegraną bitwą pod Gorlicami, obszar centralnej Polski zajęły wojska niemieckie i austriackie, tworząc na tym terenie własną, okupacyjną administrację. Śladem minionych walk stały się liczne wojenne cmentarze rozsianych na terenie powiatu tomaszowskiego i opoczyńskiego. Na obszarze naszej gminy istniało w przeszłości kilka takich miejsc pochówku, jednak do dzisiaj zachował się tylko cmentarz w Inowłodzu, na którym, jak się szacuje, pochowano nawet do 4 tysięcy żołnierzy – zarówno z armii niemieckiej, austriackiej, jak i rosyjskiej. Wśród nich spoczywa najprawdopodobniej wielu naszych rodaków. Po wojnie przeniesiono na miejscowy cmentarz wielu poległych pochowanych w tymczasowych mogiłach w miejscach toczonych walk. W latach międzywojennych przeniesiono tu także żołnierzy pochowanych na nieistniejącym jużcmentarzu w Spale.

Na obecnym terenie gminy istniały w przeszłości jeszcze dwa duże cmentarze: w Giełzowie a właściwie w okolicy zachowanej do dzisiaj kapliczki na wzgórzu oraz w okolicach wsi Dąbrowa koło Sługocic. Dzisiaj po tych cmentarzach właściwie nie ma już śladu, zachowały się natomiast imienne listy wielu spoczywających tam żołnierzy na których figuruje ponad 250 nazwisk, w tym wiele o polskim brzmieniu jak choćby – Bondraszek, Miliński, Musioł, Stanik, Baran, Bryzga, Dobrowolski czy Woszczuk.

Mogiły wojennego cmentarza w Inowłodzu pozostają bezimienne, być może warto jednak w przyszłości podjąć trud ustalenia nazwisk spoczywających tu poległych i w ten sposób po latach przywrócić pamięć o nich. W świadomości wielu mieszkańców Inowłodza i okolicznych miejscowości miejscowy cmentarz funkcjonuje jako „niemiecki”. Nie jest to zgodne z prawdą, ponieważ oprócz Niemców w walkach wokół Inowłodza brali udział także Polacy, Austriacy, Węgrzy, Rosjanie, żołnierze pochodzenia włoskiego, rumuńskiego a być może także Ukraińcy, Litwini czy przedstawiciele innych narodowości. Warto o tym mówić i zadbać o przywrócenie właściwego spojrzenia na ten element lokalnej historii, a poległym i zmarłym na skutek ran, chorób i ciężkich mrozów żołnierzy, przywrócić pamięć i szacunek, zważywszy na to, że często znaleźli się tu nie z własnej woli, walcząc za obcą sobie sprawę, rzuceni daleko od rodzinnych stron na skutek polityki „wielkich tego świata”. Mówił przecież poeta Adam Asnyk w wierszu „Do młodych”:

Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć! Ze światem, który w ciemność już zachodzi
Wraz z całą tęczą idealnych snów,
Prawdziwa mądrość niechaj was pogodzi –
I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi,
W ciemnościach pogasną znów!

opr. M. Papiernik

+++++

Spała dnia 25 lutego 1915.

Droga i Najukochańsza Pelachno! Miałem zawsze nadzieję, że się jeszcze zobaczymy, lecz niestety Bóg inaczej pokierował mem losem, bo wczoraj zostałem skazany na śmierć przez rozstrzelanie. Wiem dobrze, że gdy tę wiadomość otrzymasz, to cię smutek ogarnie, ale nie smuć się moja droga, tylko raduj się, że Bóg dobrotliwy dał mi taką śmierć i sposobność do pojednania się z Nim przez Sakrament Pokuty Św. Policzone są już godziny mego życia, ale z radością oczekuję tej chwili, kiedy kula karabinowa rozłączy mnie z tem życiem doczesnem i z wami moi Najdrożsi muszę się na krótki czas rozstać.

Czy na tym cmentarzu w Spale pochowano w 1915 roku Czesława Srokę?

Mundury cesarskie – Skansen Rzeki Pilicy

Tak zaczyna się list wysłany przez pochodzącego z Wielkopolski żołnierza armii niemieckiej – Czesława Srokę do jego kuzynki – Pelagii Małeckiej. Napisane przez niego, jakże tragiczne, wyznania odnalazł po latach w rodzinnym archiwum mieszkający w Grodzisku Wielkopolskim Grzegorz Sroka – stryjeczny wnuk Czesława Sroki. Poruszający do głębi list Polaka noszącego niechciany, obcy mundur i oczekującego na egzekucję trafił w tym roku do proboszcza parafii pw. Matki Bożej Królowej Korony Polski w Spale – ks. Dariusza Łosiaka. Nadawca zwrócił się do niego o pomoc w ustalenia miejsca pochówku Czesława Sroki, rozstrzelanego w Spale przed 97 laty. Poszukując odpowiedzi na to pytanie, ksiądz J. Łosiak skontaktował się m.in. ze Skansenem Rzeki Pilicy, gromadzącym od dawna wszelkie informacje na temat przebiegu I wojny światowej nad Pilicą.
Jak wiadomo, w listopadzie 1914 roku również na tym terenie przebiegała słynna operacja łódzka, w której starło się łącznie ponad 600 tysięcy żołnierzy armii niemieckiej, austriackiej i rosyjskiej. W szeregach tych trzech armii było wielu Polaków. Dla przykładu: tworzyli oni znaczną część (bo aż 23 tysiące żołnierzy) uczestniczącego we wspomnianej operacji korpusu fortecznego Posen, który wchodził w skład niemieckiej 9 armii pod dowództwem generała Augusta von Mackensena.


Po zakończeniu operacji łódzkiej na pół roku front zatrzymał się na linii Bzury, Rawki, Pilicy i Nidy. W Spale ulokowało się dowództwo niemieckiej 22. dywizji piechoty, zajmując na kwaterę carski pałacyk myśliwski. W innych zabudowaniach carskiej rezydencji utworzono szpital wojskowy, do którego zwożono rannych podczas ciężkich walk pozycyjnych toczonych nad Pilicą od grudnia 1914 do maja 1915 roku. Powstał tu również cmentarz wojenny. Czy spoczął na nim również wspomniany na wstępie Czesław Sroka, zaledwie 20-letni i jak doszło do jego rozstrzelania? Częściowej odpowiedzi na te pytania udziela zachowany do dzisiaj drugi list tego żołnierza, wysłany przez niego ze Spały w trzy dni później do rodziców i rodzeństwa, mieszkających w Jagodnie. Warto go przytoczyć w całości.

Drodzy Najukochańsi Rodzice i Rodzeństwo. Może już wam wiadomo, co mnie spotkało i to za to, że miałem zamiar przejść do Rusów. Najmilsi moi Rodzice proszę was o przebaczenie i dziękuję za wszystko, co żeście dla mnie czynili. Jutro, to jest 1. Marca ma być wyrok wykonany, ja i jeszcze jeden Polak mamy być rozstrzelani. Z Bogiem się pojednałem i spodziewam się, że będzie dla mnie łaskawy. Proszę nie martwcie się zbytnio, bo to jest przeznaczenie Boże. Sprawiedliwe są Drogi Opatrzności Boskiej. Żegnam Was i jeszcze raz proszę o przebaczenie. Wasz nieszczęśliwy Syn i Brat Czesław.

Pamiątki po walkach – Skansen Rzeki Pilicy

Może z niego wynikać, że jego autor został skazany przez niemiecki sąd polowy za próbę przejścia na stronę rosyjską. Być może podjął ją wraz ze wspomnianym w liście innym żołnierzem pochodzenia polskiego. W rozumieniu sądu, prawdopodobnie urzędującego przy dowództwie niemieckiej dywizji w Spale, była to próba dezercji, a za taki czyn w warunkach wojennych groziła jedna kara – rozstrzelanie. W tym miejscu warto wspomnieć, że podczas długotrwałej wojny pozycyjnej często dochodziło do kontaktów między żołnierzami wrogich armii. Zdarzały się one zwłaszcza na tych odcinkach frontu, gdzie po obydwóch stronach walczyli Polacy. Tak było np. podczas walk pod Rawą Mazowiecką, gdzie obie linie okopów dzielił zaledwie 30-metrowy pas ziemi niczyjej. Z relacji uczestników tych wydarzeń wynika, że Polacy z obydwóch stron nawoływali się nawzajem, a nawet? przerzucali do swoich okopów pakunki z żywnością, papierosami i wódką.
Czy takie kontakty z rodakami noszącymi rosyjskie mundury nawiązał również Czesław Sroka? Czy uległ ich namowom i zachętom do przejścia linii frontu i zrzucenia niemieckiego munduru? Co stanęło na przeszkodzie temu zamiarowi? Te pytania, póki co, pozostają bez odpowiedzi. Faktem jest, że Czesław Sroka nie powrócił z wojny do rodzinnego domu, a ostatnim świadectwem jego życia były listy napisane tuż przed śmiercią. Znamienne przy tym jest to, że – pisząc najpierw do swojej kuzynki – chciał za jej pośrednictwem przygotować psychicznie rodziców i rodzeństwo do nadejścia tragicznej wiadomości. Świadczą o tym jego jakże przejmujące słowa.

A teraz cię proszę Najdroższa Pelachno o zawiadomienie moich Najukochańszych Rodziców, ale poroszę ich najprzód przygotowac na tę wiadomość, bo ja się bardzo lękam o najdroższą Mamuchnę. (…) To jest Mój ostatni list, który w mem życiu piszę i może jak go będziesz czytać, to dusza moja nie będzie już pomiędzy żyjącymi. Gdzie moje ciało złożą na wieczny spoczynek, tego nie wiem, tylko to mnie rozwesela, że spocznę na ukochanej naszej Polskiej ziemi. A teraz żegnam się z tobą oraz z wszystkimi Krewnymi i znajomymi, a jeżeli kto ma jaki żal do mnie, proszę niech mi tego nie pamięta. Pozdrawiam cię po tysiąckrotnie. Bądź zdrowa do zobaczenia się w przyszłym życiu. Twój kuzyn Czesław. Proszę o Modlitwę.

Trudno powiedzieć, czy został on pochowany na niemieckim cmentarzu wojennym w Spale. Czy było na nim miejsce dla dezertera?? Takie miejsca pochówku żołnierzy niemieckich znajdowały się w tym czasie również w Teofilowie, Królowej Woli i Inowłodzu. Cmentarz spalski, usytuowany w rejonie dzisiejszej restauracji ?Pod Żubrem?, istniał jeszcze w 1925 r. W następnych latach stopniowo likwidowano pojedyncze mogiły i niewielkie cmentarzyki, przenosząc ekshumowane zwłoki na większe cmentarze zbiorcze. Do takich miejsc pochówku wybrano istniejący do dzisiaj cmentarz wojenny w Inowłodzu. Tutaj też trafili pochowani w Spale.
Niestety, większość z tych żołnierzy – zarówno niemieckich, jak też rosyjskich i austriackich – przenoszono na inowłodzki cmentarz z anonimowych mogił. Czy wśród nich jest Czesław Sroka? Być może kiedyś uda się to ustalić. Taką nadzieję rodzi rosnące ostatnio zainteresowanie cmentarzami wojskowymi z I wojny światowej, rozsianymi po naszym województwie. Przywróceniu ich do zbiorowej pamięci służą działania Urzędu Marszałkowskiego i przez wielu pasjonatów historii. Oprócz otoczenia tych cmentarzy większą opieką, zmierzają one do identyfikacji pochowanych żołnierzy m.in. poprzez dotarcie do archiwów niemieckich, austriackich i rosyjskich.

Andrzej Kobalczyk


ślady walk nad Pilicą 

 

To już kolejny raz wiedzie nas historia w rejony rzeki Pilicy i wyjątkowo uroczych spalskich lasów. Ci z Was, którzy śledzą naszą stronę znają opisywane przez nas tematy związane z tym regionem. Na łamach naszej strony internetowej opisywaliśmy już społeczność żydowską w Inowłodzu. Opisywaliśmy też to, z czego najbardziej słynie ta okolica – kolejowe schrony Konewki i Jelenia. Pokazaliśmy Wam niemieckie bunkry z czasów II wojny światowej, średniowieczny kościół św. Idziego czy bardzo ciekawy Skansen Rzeki Pilicy, opisany przez naszą redakcyjną koleżankę w temacie „W dolinie rzeki Pilicy”. Ostatnio o Inowłodzu zrobiło się głośno w mediach w związku z odnalezieniem na tamtejszym cmentarzu prawdopodobnego miejsca wiecznego spoczynku majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”.

las Wysraniec

Jednak my tym razem postanowiliśmy poszukać tam śladów walk z czasów I wojny światowej. Założyliśmy, że trudno będzie nam cokolwiek znaleźć na polach uprawnych, w końcu to już przeszło sto lat minęło od tamtych krwawych wydarzeń. Pozostały nam tylko lasy. Problem jest taki, że spalskie lasy są ogromne! To tysiące hektarów drzewostanu. Gdzie, więc się udać? Z pomocą przyszedł nam jak zawsze skan laserowy. Laser ujawnił jednak setki kilometrów umocnień polowych biegnących dosłownie we wszystkie strony! W tym rejonie przeplatają się umocnienia z obu wojen światowych. Nie sposób odróżnić czy ukazane przez laser okopy pochodzą z I czy II wojny światowej. Zaznaczyliśmy na mapie najciekawsze według nas miejsca i nie pozostało nam nic innego tylko piesza, wielokilometrowa wędrówka przez leśne gęstwiny.

linie cesarskie

Okazało się, że odnalezienie śladów walk z I wojny nie jest wcale takie proste. Przeszliśmy ponad 10 km sprawdzając po drodze kilka najciekawszych linii umocnień. To, że wyglądały najciekawiej wcale nie oznaczało tego, czy były użyte w walkach. Na obu wojnach światowych budowano umocnienia, często ogromne i kosztowne jak Linia Maginota na granicy francusko-niemieckiej, czy znane nam Przedmoście Kalisz, oraz polowe linie niemieckie budowane w 1944 Stellung. Wszystkie te miejsca nie zostały wykorzystane bojowo, najwidoczniej wiele ze spalskich linii dotknął ten sam problem. Trafiliśmy na niewielki pagórek w środku lasu. Na szczycie doskonale zachowane charakterystyczne zygzaki okopów dla piechoty i dwa stanowiska na karabiny maszynowe. Cały teren był wprost zasypany ołowianymi kulkami od szrapnela, a śladów walk nie było. Można tylko domniemywać, że obrońców zasypał istny grad ołowianych kulek wystrzelonych z oddalonych na bezpieczną odległość luf artyleryjskich. Można sobie tylko wyobrazić skutki takiego ostrzału! Prawdopodobnie broniący się tu żołnierze albo zginęli w czasie ostrzału, albo wycofali się rezygnując z obrony wzgórza. Zakładamy ,że najbardziej prawdopodobna jest wersja druga. Dalsze linie obronne szybko ujawniają, jaka armia je zajmowała. Znajdujemy wiele łusek karabinowych produkcji rosyjskiej, porozrywane kawałki szrapneli i zdetonowane zapalniki od pocisków artyleryjskich. Oczywiście te musiały pochodzić od przeciwnika.   

Kulki szrapnela w muzuem rzeki Pilicy

linie rosyjskie

Odwiedzamy kolejne linie bez śladów walk. Wracamy do samochodu chcąc poszukać innego miejsca, wtedy trafiamy na jednego Pana, który wskazał nam na mapie las o dziwnej nazwie Wysraniec. Tam podobno gołym okiem widać ślady zaciekłych walk miedzy obiema wrogimi armiami. Dzięki pomocy odnajdujemy w leśnym sitowiu nadal dobrze zachowane okopy. Szybko okazało się, że są wprost zasypane karabinowymi łuskami! Tym razem okazuje się, że pochodzą z luf austro – węgierskich.  Dzięki pomocy przypadkowego Pana udało nam się zlokalizować umocnienia drugiej strony konfliktu! Tuż przed okopami odnajdujemy carskie pociski karabinowe. Świadczy to o tym, że obrońców atakowała armia carska. Ogrom ilości wystrzelonej amunicji daje nam pojęcie jak zacięte musiały być tu walki. Ku naszemu przerażeniu blisko, tuż na przedpolach okopów odnajdujemy guziki od carskich mundurów. To dowód na to, że rosyjscy żołnierze bagnetami próbowali zdobyć te umocnienia. Czy pochodzą z ciał zabitych? A może oderwały się w czasie walki wręcz? A może pochodzą z munduru naszego rodaka, który walczył po stronie Cara? Tego się już nie dowiemy…

łuski cesarskie

łuski carskie

PHOTO_20160528_144728 PHOTO_20160528_140017 PHOTO_20160528_144724

grób nieznanego żołnierza w wysrańskim lesie

Cały teren lasu to jedno wielkie pobojowisko. Linie okopów mimo upływu wielu lat nadal doskonale są widoczne. Niestety fotografia dwuwymiarowa nie odzwierciedla rzeczywistości, stad czerwoną kreską zaznaczamy kontury wykopów. Drzewa, oczywiście te najstarsze rosnące w wysrańskim lesie, piły swoimi korzeniami ludzką krew. Dowodem jest ta bezimienna mogiła odnaleziona kilkadziesiąt metrów od linii okopów. Nie wiadomo, jakiej był narodowości. A może to, ze ta mogiła do dziś się zachowała i jest pielęgnowana należy do miejsca spoczynku Polaka walczącego po któreś ze stron? Wrócimy tam na pewno być może uda nam się coś o niej dowiedzieć.

CDN…

Żrodła: http://tomaszow-tit.pl/artykul,Spoczał_na_polskiej_ziemi___,12668.html

http://www.lodz.ap.gov.pl

http://lodzkie.fotopolska.eu

Autorami dwóch pierwszych artykułów są : M. Papiernik i Andrzej Kobalczyk

 

Share Button

Dodaj komentarz