KL Gross – Rosen – Kamienne piekło

„Kamienne piekło” Groß-Rosen

Mapa Rogoźnicy

Gross-Rosen, dzisiejsza wieś Rogoźnica, malowniczo położona w paśmie Wzgórz Strzegomskich to świadek katorżniczej pracy, wycieńczenia i śmierci. To właśnie tam utworzono „kamienne piekło”, gdzie motywem przewodnim były słowa „Vernichtung durch Arbeit” („wyniszczenie przez pracę”). Wróćmy jednak do początków. Gross- Rosen przed wojną było znane od lat, za przyczyną miejscowego kamieniołomu granitu, którego właścicielem była rodzina wrocławskiego inżyniera budowlanego Alfonsa Haya. Walory kamieniołomu sprawiły, że w 1938 roku bardzo interesowało się nim  przedsiębiorstwo SS – Deutsche Erd und Steinwerke GmbH, (DESt). Zainteresowanie to było spowodowane tym, że dotychczasowe zakłady kamieniarskie (Flossenburg, Mauthausen, Sachsenhasusen – Oranieburg), nie nadążały z dostarczaniem cennego kruszywa na rzecz Rzeszy. Dlatego też 11 maja 1940 roku, w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach firma DESt zakupiła za pół miliona marek kamieniołom w Rogoźnicy od ówczesnej właścicielki Margarety Hay. Dodatkowo wydzierżawiono tereny wokół kamieniołomu od barona Georga von Richthofena. Umowa gwarantowała SS tę dzierżawę do 1957 r. SS miało możliwość wykorzystywania okolicznego areału o powierzchni 42 mórg. Baron von Richthofen miał zyski w udziałach firmy, jak również mógł korzystać z odpadów i żwiru. Podwaliny pod obóz zwany „Kamiennym piekłem” zostały utworzone….

Heinrich Schmauser, trzeci od lewej, w towarzystwie Rödla, po jego prawej, podczas wizyty kamieniołomu w Gross-Rosen.

SS-Obersturmbannfuehrer Arthur Roedl (w kolorze białym), komendant Gross-Rosen, w obozie z trzema członkami załogi SS Jego adiutant Kuno Schramm jest po prawej stronie.

Bardzo szybko okazało się, że dotychczasowa załoga zakładu produkcyjnego DESt jest za mała i postanowiono skorzystać z taniej siły roboczej, jaką stanowili więźniowie obozu Sachsenhausen. Tak właśnie zapadła decyzja o utworzeniu w Gross-Rosen filii obozu Sachsenhausen o oficjalnej nazwie ARBEITSLAGER GROSS – ROSEN. Już pod koniec lipca postawiono dwa prowizoryczne baraki a pierwszy transport więźniów dotarł do Gross-Rosen 2 sierpnia 1940 roku w liczbie 100 więźniów. Byli to Polacy z Tomaszowa Mazowieckiego, Piotrkowa Trybunalskiego, Radomia i Skarżyska Kamiennej. Podczas kolejnych tygodni nadchodziły kolejne transporty. Część więźniów pracowała przy budowie bazy obozowej, większość trafiała do morderczej pracy w kamieniołomie. 1 maja 1941 r. decyzją Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy obóz zyskał status samodzielnego obozu koncentracyjnego, przewidzianego „dla ciężko obciążonych, lecz jeszcze zdolnych do wychowania i poprawy więźniów obozowych”. Takich więźniów przebywało w tym momencie w Gross-Rosen ponad 700, obóz posiadał wówczas 4 drewniane baraki.  Powód był prosty – samodzielnie działający obóz miał przynosić miał bardziej wymierne efekty gospodarcze. Pierwszym komendantem obozu został obersturmbannfuhrer SS Artur Rödl – człowiek z 6-letnim „doświadczeniem”, zdobytym między innymi w Buchenwaldzie. Później zastąpili go kolejno Wilhelm Gideon i od października 1943 r. do zakończenia wojny – Johannes Hassebroek.

Plan obozu

Brama Głowna wykonana została przez więźniów z miejscowego granitu. Oddano ją do użytku wiosną 1944r., kiedy to zastąpiła starą, w formie drewnianego szlabanu. Bramę zlokalizowaną na wysokości bloku nr 1. Na górze, nad nową bramą wejściową znajdowało się pomieszczenie służbowe dla Postenführera (dyżurnego dowódcy warty), a w przylegających do niej drewnianych barakach Blockführerstube) pomieszczenia dla dowódców bloków). Bramę „zdobił” perfidny napis „Arbeit macht frei” – praca czyni wolnym. W jej pobliżu stała orkiestra obozowa, grająca skoczne marsze, gdy bramę mijały kolumny wycieńczonych więźniów, nierzadko dźwigających współtowarzyszy zakatowanych na śmierć podczas pracy. Z czasem bryła tego budynku stała się symbolem obozu Gross – Rosen.

1946 , Sztolnie kamieniołomu zalane wodą wskutek zniszczenia pomp po wojnie. Z urwiska tego skakali więźniowie, wybierając wolność przez śmierć. Stan z 1946 roku. Zdjęcie Fotopolska

1944 , Widok na kamieniołom. Widoczna infrastruktura- to maszynownia i kompresorownia, zaś będące na pierwszym planie bloki granitu wyciągnięte na górny taras ze sztolni.

Obóz był stale rozbudowywany. Docelowo miało tu, bowiem pracować 15-20 tysięcy osób. Już w 1941 r. na wniosek dowództwa obozu sprowadzono do Gross – Rosen pierwsze polowe krematorium. Palenie zwłok miało zatuszować wymiar śmiertelności w obozie, w którym coraz częściej dochodziło do zgonów w wyniku wycieńczenia i chorób. Docelowo 4 krematoria oraz specjalne kodowanie zgonów w obozowych księgach spełniły po części swoje zadanie… Coraz więcej ofiar Gross-Rosen stawało się anonimowych. Jak na przykład rosyjscy jeńcy, przywożeni tu na przełomie 1941 i 1942 r. wyłącznie po to, by przeprowadzić na nich egzekucję. Do dziś wszelkie dane dotyczące ofiar obozu są jedynie szacunkowe. Początkowo zakładano, że w Gross-Rosen znajdzie się 7 tys. więźniów, ale w 1944 r. ich ilość przekroczyła 20 tys. i stale rosła.

Zapotrzebowanie gospodarki III Rzeszy na niewolniczą siłę roboczą sprawiło, że od 1943 r. utworzono ponad 100 podobozów Gross – Rosen. Najważniejsze z nich znajdowały się w Fünfteichen (ob. Jelcz), Dyhernfurth (Brzeg Dolny) i Landeshut (Kamienna Góra). Cztery filie obozu Gross – Rosen ulokowano we Wrocławiu. Grupa kilkunastu podobozów pod nazwą AL Riese powstała także w Górach Sowich. Ich więźniowie (łącznie ok. 13 tys.) pracowali pod nadzorem SS i Organizacji Todt przy budowie kwatery dla Adolfa Hitlera.

Personel obozu stanowiło ponad 900 esesmanów. Jednym z najokrutniejszych był Karl Gallasch. Mordował on kilku więźniów dziennie. Lekarz obozowy Friedrich Entress zabijał chorych i wycieńczonych więźniów zastrzykami z fenolu. Esesmani z Gross-Rosen: Anton Thumann, Albert Lütkemeyer i Willy Jobst popełnili także liczne zbrodnie w innych obozach.

„Gwara obozowa obejmowała kilkaset słów. Do najstraszniejszych słów gwary należał okrzyk Anton kommt!. Było to ostrzeżenie przed nadchodzącym Lagerführerem Antonem Thumannem. Ten prosty bawarski stolarz, szybko awansujący z sierżanta SS ( 1940 r.) do kapitana SS ( 1942 r.) był jednym z największych zwyrodnialców jakiego nosiła kiedykolwiek ziemia” 

anton_thumannAnton Thumann (ur. 31 października 1912 w Pfaffenhofen an der Ilm, stracony 8 października 1946 w Hameln) – zbrodniarz hitlerowski, członek załogi obozów koncentracyjnych Gross-Rosen, Majdanek i Neuengamme (KL) oraz SS-Obersturmführer. Należał do NSDAP i SS. W latach 1941–1943 pełnił służbę w Gross-Rosen jako kierownik obozu (Schutzhaftlagerführer). Następnie od lutego 1943 do maja 1944 Thumann był kierownikiem więźniarskiej części obozu (Schutzhaftlagerführer) w obozie Majdanek. Od lipca 1944 do maja 1945 pełnił taką samą funkcję w obozie Neuengamme (KL). Thumann był jednym z największych sadystów, którzy służyli w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Na Majdanku bezpośrednio odpowiadał za proces eksterminacji Żydów w komorach gazowych. Oprócz tego we wszystkich obozach, w których pełnił służbę, wykazywał się brutalnością i okrucieństwem, będąc prawdziwym postrachem więźniów. Wielokrotnie osobiście dokonywał egzekucji, torturował, katował czy w inny sposób maltretował więźniów. Po wojnie schwytany przez aliantów, zasiadł na ławie oskarżonych w procesie załogi Neuengamme w Hamburgu przed brytyjskim Trybunałem Wojskowym (1946). Odpowiadał jedynie za zbrodnie popełnione w Neuengamme (KL). Trybunał wydał na Thumanna wyrok śmierci, który został wykonany przez powieszenie w październiku 1946 w więzieniu Hameln. Za swoje zbrodnie popełnione w Gross-Rosen i Majdanku nie zdążył już ponieść odpowiedzialności.

Po prawej kantyna SS. Obecny budynek Muzeum, to częściowo zrekonstruowane pomieszczenia dawnej kantyny SS. Wybudowany w 1942 r. mieścił: kuchnię dla SS wraz z magazynami, stołówkę SS oraz kasyno dla załogi. Budynek składał się z dwóch kondygnacji. Po wojnie uległ prawie całkowitemu zniszczeniu. Zachowała się jedynie sutenera wraz z arkadami. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych na fundamentach dawnej kantyny SS wzniesiono obecny budynek. W drewnianym baraku, obok kantyny znajdowała się komendantura KL Gross- Rosen oraz Poststelle (obozowy urząd pocztowy).

W 1944 roku w społeczności obozowe po raz pierwszy pojawiły się kobiety, były głównie rozlokowane poza obozem macierzystym. Ogólnie przez system Gross-Rosen przeszło 26 000 kobiet.

Łącznie w latach 1940-1945 w obozie Gross-Rosen znalazło się około 125 tys. więźniów. Szacunkowa liczba ofiar obozu wynosi około 40 000 osób, które zostały zamordowane, zmarły na skutek niewolniczej pracy, skrajnie ciężkich warunków obozowych i chorób.

Więźniowie wykonywali najróżniejsze prace w obrębie kompleksów, m.in. budowali drogi, linię kolejowe, ujęcia wodne, obiekty naziemne, a także drążyli sztolnie. Z pracy więźniów korzystały przedsiębiorstwa budowlane:

Seidensspinner, Urban, Dybno, Fix a także firmy: Argo-Waldenburg, Butzer, Hergefeld, Hoffmanneswerke z Bielitz, Deutche Hoch Und Tiefbaugesellschaft, Geppard, Holtzmann, Hotze, Hutto, Kemma Und Co., Krup Ag, Lenz, Messinger, Nationalsozialistisches Kraftfahrkops, Otto Weil, Pischel, Sager Und Wörner, Sänger Und Laninger, Schallhorn, Seiden, Singer Und Müller, Steinhage, Tebe Und Bucker, Tiefbau, Vereinigte Deutsche Metallwerke, Wayss Und Freitag, Wedien Und Petersil i Websky.

„Naszą pracą było wykonywać szosę, któryby połączyła dwa miasta. (…) Moja praca polegała na tym, ze po rozerwaniu skały dynamitem, trzeba było popękane głazy zerwać od skały (…) i trzeba było te kawały tłuc dużym kowalskim młotem na drobne kamienie, które były zdatne do brukowania jezdni”

Więzień M. Kaufman

„Każda z firm nadsyła, co dzień różne zapotrzebowania na odpowiednią ilość niewolników häftlingów (…). Niektóre grupy pracują przy zakładaniu kanalizacji. Stojąc po kostki w wodzie, w odległości pięciu metrów jeden od drugiego, więźniowie kują kilofami twardy grunt. (…) Inni zajęci są karczowaniem lasu i usuwaniem pni. Następna partia ładuje wagony z cementem. Podobnie pracuje grupa przy wysypywaniu kamieni z lor. (…) Są zespoły zajęte budową nowych torów: te znoszą szyny, podkłady, plantują grunt, wbijają pale”

A Kajzer

„Marzec 1945. Dziś poszliśmy pierwszy raz na Baustelle, które znajduje się tuż przy obozie. (…) Zbieramy i znosimy różnego rodzaju żelastwo, które trzeba ładować do wagonów. (…) Co pewien czas przychodzą kontrolować naszą pracę jacys wysoko partyjni dygnitarze. Wtedy kapo zaganiają nas do pracy krzykiem gdy tylko ukazują się w oddali”

A.Kajzer

Latem 1944 r., w związku z rozbudową obozu powstał, istniejący do dziś obecnie, plac apelowy. Było to miejsce, odbywającej się 2 razy dziennie, zbiórki wszystkich więźniów (poza chorymi przebywającymi w rewirze). Te wielogodzinne, często w deszczu i śniegu, apele były dodatkowym sposobem dręczenia więźniów. Na placu apelowym odbywało się również przyjmowanie nowych transportów oraz publicznie wykonywanie regulaminowych kar i egzekucji przez powieszenie. Szubienica, której wielkość zależała od liczby ofiar, które miały być stracone, była ustawiana doraźnie na potrzeby konkretnej egzekucji. Niekiedy plac apelowy zmieniał swoje przeznaczenie i stawał się boiskiem sportowym.

Wraz z uruchomieniem dużego krematorium, w jego najbliższym sąsiedztwie powstało miejsce straceń. Zbocze północnej skarby zostało wzmocnione rzędem pali wbitych w ziemię, przy których dokonywano egzekucji przez rozstrzelanie. Tego typu egzekucje nie miały charakteru publicznego. W miejscu tym rozstrzeliwano zarówno więźniów obozu, jak i przywożonych specjalnie na egzekucję jeńców wojennych, żołnierzy Wehrmachtu oraz osoby cywilne. W tym miejscu odbywały się też często egzekucje przez podanie trucizny. „Wszystkie ofiary musiały się rozebrać w baraku w pobliżu krematorium. W następnym pomieszczeniu skazańcy musieli kłaść się na pryczę, gdzie lekarz obozowy dawał im zastrzyk z cyjanku w serce. Więzień umierał w ciągu kilku sekund.”

 

W połowie 1941 r. uruchomiono w obozie małe, ruchome krematorium polowe, mogące skremować 10 ciał na dobę. Szybko okazało się ono niewystarczające. W październiku 1941 r. komendantura obozu zmuszona była ponownie skorzystać z usług krematorium komunalnego w Legnicy. Sytuacja ta skłoniła SS do podjęcia decyzji o budowie w obozie nowego krematorium, które w styczniu 1943 r. rozpoczęło pracę. To duże 3 – piecowe krematorium działało aż do ewakuacji obozu głównego. Spopielano w nim zwłoki więźniów zmarłych zarówno w obozie głównym, jak i w obozach filialnych. Budynek dużego krematorium został zburzony przez wycofującą się z terenu obozu załogę SS.

Warunki obozowe w KL Gross-Rosen były podobne jak w innych obozach, choć na przestrzeni działania obozu ulegały zmianie. Jak wszędzie więźniowie byli ciągle szykanowani, męczeni katorżnicza pracą, cały tryb życia w obozie był nastawiony metodycznie na znęcanie się i złamanie fizyczne i psychiczne więźnia. Podczas rządów Rődla i Gideona na porządku dziennym było znęcanie i rozstrzeliwanie podczas nocnych wizyt w barakach esesmanów. Sytuacja ta nieco uległa zmianie podczas „panowania” Johannesa Hassebroeka, który ograniczał nieco tego typu sytuacje i trzymał swój sztab trochę na wodzy. Zdecydował on nawet, że będzie wypłacana premia więźniom za bardzo dobre osiągnięcia w pracy w postaci bonów do wykupienia w kantynie. W praktyce wyglądało to tak, że kantyna prawie nic nie oferowała a za drobne przewinienia zabierano bony….

Więźniowie, którzy zostali skierowani do pracy w kamieniołomach nosili na odzieży oznaczenia- czarne numery na białym tle. Praca w kamieniołomach była ponad ludzkie siły, jeden z więźniów tak wspominał:

„Miejsce tutejszej pracy to olbrzymia czeluść o nadzwyczaj grubym pokładzie kamienia. Z dolnych części dźwigano kamienie na plecach po drabinie. Zdarzały się przypadki, że oberwał się wózek i zmiażdżył człowieka. Można było spać z wyższego pokładu lub drabiny albo ulec ciężarowi kamienia. W niektórych lochach wykańczano ludzi masowo. Kto nie dostał lżejszej roboty, nie posiadał wyjątkowej odporności fizycznej i moralnej, nie wzmacniał swych sił pożywieniem z paczek, ten po kilku tygodniach szedł na rewir lub od razu do krematorium”.

dsc_8270W 1944r. blok 17 przeznaczony został dla tzw. Abgangu. Umieszczano tam (na kilka dni), przed wywiezieniem z obozu, sformowane już transporty, które były kierowane do filii lub też innych obozów koncentracyjnych. Przedstawiciele fabryk, przy których powstawały obozy filialne, przyjeżdżali do obozu głównego i osobiście dokonywali wyboru ludzi przydatnych do pracy. Ten „targ niewolników nasilił się latem 1944 roku. W okresie świąt Bożego Narodzenia 1944r. gdy na bloku nr 17 oczekiwał na wywiezienie do Dachau transport księży, zostały tam, mimo ogromnego zagrożenia, odprawione cztery msze święte.”

„Od siódmej wieczorem jesteśmy w bloku, przemęczeni i brudni, gdyż wody przeważnie nie ma. (…) Mijają godziny tęsknego wyczekiwania na jedzenie. (…) Czwarta z rana. Jesteśmy wszyscy jednakowo przyodziani. Całe nasze ubranie składa się z koszul, kalesonów, cienkich spodni, pasiastej bluzy i trepów. Niektórzy nie mają nawet kalesonów. Trepy prawie wszyscy mają podarte”.

Kajzer

dsc_8282„Istotną plagą stały się wszy. (…) całe ciała ludzi podobnych do kościotrupów były poranione od drapania się, robiły im się ropiejące wrzody, na których wszy miały bardzo dobre schronienie.”

Kaufman

dsc_8287„W każdej z sal umieszczono sześć rzędów dwupiętrowych prycz, ściśle do siebie przylegających, tak, że tworzyły one w górnej swojej części jedno wielkie, wypełnione zawszonym i zapchlonym do niemożliwości siennikiem, legowisko. Na legowisku tym można było zamieścić każdą liczbę więźniów. (…) Warunki życia były tu niepomiernie gorsze niż w innych obozach. Nie było dsc_8288wody. Latryny znajdowały się daleko od głównego budynku. Racje żywnościowe stale zmniejszano.”

Mostowicz

Praca ponad siły, prymitywne warunki obozowe, brutalność załogi sprawiała, że wielu więźniów dsc_8285załamywało się psychicznie. Ci słabsi targali się na swoje życie. Liczba samobójstw od jakiegoś momentu „przybrała zastraszające rozmiary”. Często więźniowie dopuszczali się desperackich czynów pod wpływem myśli „za bardzo mi ciąży życie, abym je dźwigać nadal”. Niektórzy w odruchu buntu zdobywali się na ucieczki, z reguły nieudane. Najcięższą karą za próbę ucieczki była dsc_8262egzekucja przez powieszenie albo rozstrzelanie. W AL Riese w wyniku egzekucji zginęło, co najmniej 14 więźniów.

Wyposażony w natryski budynek łaźni, oddano do użytku w drugiej połowie 1943r. Wcześniej (1940) więźniowie musieli się myć w zlokalizowanych pod dsc_8366gołym niebem korytach z wodą: później kąpiel odbywała się w kadzi umieszczonej w bloku 6. Uruchomienie łaźni poprawiło warunki sanitarne w obozie i ograniczyło szczerzące się epidemie, ale jednocześnie stało się pretekstem do dodatkowych szykan, szczególnie ze strony więźniów funkcyjnych.

dsc_8315„Biegliśmy pod prysznic, z którego leciała na zmianę albo woda zimna jak lód, to znów gorąca jak ogień. Jeśli ktoś nie wytrzymywał zmiany temperatury i odskoczył od strumienia wody, otrzymywał natychmiast uderzenia batem lub kopnięcie”

(ze wspomnień byłego więźnia KL Gross – Rosen – L.B.)   

dsc_8317Rewir to przeznaczony dla więźniów szpital obozowy. Początkowo w obozie była tylko izba chorych, zajmująca połowę baraku kuchni (później blok nr 1). W sierpniu 1941r. przeznaczono na rewir jeden z nowo pobudowanych bloków. W miarę zwiększania się liczby chorych rewir został rozszerzony. W 1944r. funkcjonowało już 6 oddziałów, obejmujących m.in. ambulatorium, punkt dentystyczny, oddziały internistyczne, Zakaźny, okulistyczny i chirurgiczny. Zajmowały one 5 baraków, mogących pomieścić w styczniu 1945 r. nawet 3 tys. osób. Jednakże, wobec braku podstawowych lekarstw i materiałów opatrunkowych, istnienie tych rewirów nie rozwiązywało fatalnej sytuacji medycznej obozu.

Kommando Wetterstelle

dsc_8294Od czerwca 1944r. w bloku nr 14 A mieszkali więźniowie zatrudnieni w tajnym komandzie. Kryptonim ten nosiło, przeniesione z KL Dachau, komando wysokiej klasy fachowców inżynierów, elektryków i radiotechników, którym zlecono badania nad wysokimi częstotliwościami dla celów wojennych. Wymontowane z zestrzelonych alianckich samolotów urządzenia elektroniczne badano w dsc_8305laboratorium znajdującym się na terenie kamieniołomów. Praca ta była niebezpieczna, ponieważ w celu ochrony tajemnic technologicznych niektóre z wymontowanych aparatów zabezpieczone były materiałami wybuchowymi. Zbudowany specjalnie dla tego komanda barak otoczono płotem z drutu kolczastego, a także, aby zachować tajemnice badań więźniowie mieli bezwzględny zakaz kontaktowania się z innymi więźniami. Wstęp na teren baraku mieli tylko nieliczni SS-mani.

Warsztaty Blaupunkt

dsc_8296Komando firmy Braupunkt powstało w obozie w drugiej połowie 1944 r. Warsztat mieści się w piwnicy bloku rewirowego III/IV. Zarząd firmy miał swoje biuro przy kuchni SS – mańskiej. Więźniowie wybrani do tego komanda, po dwutygodniowym przeszkoleniu, pracowali przy lutowaniu przykryć do kondensatorów, numerowaniu ich przy użyciu matrycy oraz przy dsc_8300nawijaniu kondensatorów. Jego liczebność wahała się od 30 – 40 do 200 osób. Nadzór nad produkcją sprawowali dwaj cywilni majstrowie, przychodzący do warsztatów spoza obozu. Kierownikiem technicznym był niemiejski więzień polityczny inż. Kramer. Komando pracowało do końca funkcjonowania obozu, kiedy to więźniów ewakuowano, a maszyny i urządzenia wywieziono w głąb Niemiec.

Blok Francuski

dsc_8306Blok 9/10 wybudowany w 1943r., różnił się od reszty baraków mieszkalnych. Składał się z murowanej sutereny (blok 10) oraz z drewnianej, przewidzianej na 600 osób, części parterowej (blok 9). Początkowo w obydwu tych pomieszczeniach lokowano na kwarantannie nowo przybyły transporty, tzw. zugangi. W październiku 1944r., gdy do KL Gross – Rosen zaczęły się napływać transporty więźniów akcji „Nach und Nebel” (Noc  i Mgła), w bloku nr 9 umieszczono Francuzów i Belgów z tych transportów. Dlatego więźniowie nazwali go „blokiem francuskim”. W zachowanej do dziś suterenie znajduje się zrekonstruowana izba więźniarska (sztuba).  

Część tzw. Oświęcimska

dsc_8308W drugiej połowie 1944 r., na gruntach kościelnych przylegających do obozu, rozpoczęto stawianie nowych, dwukondygnacyjnych, murowanych bloków. Część tę nazwano „oświęcimską”, ponieważ pierwotnie baraki te przewidziane były dla więźniów ewakuowanych z obozu w Oświęcimiu (KL Auschwitz). Od „starej” części obozu oddzielony był on drucianą siatką. Z zaplanowanych 30 baraków, do końca istnienia KL Gross – Rosen wybudowano w stanie surowym (bez okien, drzwi, podłóg i ogrzewania) 20 z nich. Na przełomie 1944 i 1945 r. umieszczano tam więźniów ewakuowanych z różnych obozów.  

Komando Weberei

Tkalnia „Weberei & Flechterei” w lecie 1943 r. w specjalnie wybudowanym dużym bloku, przy końcu Lagerstrasse (głównej ulicy obozowej), powstało komando tzw. tkaczy. Z przywożonych spoza obozu surowców wtórnych wyplatano wojskowe pasy, sznury, torby itp. Komando to rozrastało się z i czasem zaczęło zatrudniać do 300 więźniów. Komando to przewidziane było, jako miejsce pracy dla więźniów powracających do zdrowia, kalekich i skrajnie wycieńczonych życiem w obozie. Wszyscy zatrudnieni tam więźniowie mieszkali w bloku 7. Pracowali na dwie dwunastogodzinne zmiany, pod nadzorem kapo, niemieckiego więźnia kryminalnego Reinholda, którego potem zastąpił Polak Soja.

„Wyposażenie bloku dawał oddział gospodarczy tj. Vorwaltungs, a więc wyposażał w łóżka piętrowe, stoły do jadalni, taborety i to już wszystko. Reszta wyposażenia jak różne półki, regały, łóżko dla blokowego i zastępcy to już musiał organizować blokowy we własnym zakresie. (…) Łóżka w Sali były postawione po dwa w rzędzie, a między dsc_8354tymi rzędami odstęp 70 cm, łóżka trzy piętrowe. (…) Trzeba zasłać łóżka na trzech poziomach w ten sposób, żeby kant od zewnętrznej strony łóżka był ostry, a płaszczyzna łóżek pozostawała idealnie równa do płaszczyzny pozostałych łóżek na tym samym poziomie. W łóżku znajduje się papierowy siennik no i trochę startych wiór drzewnych i z tego należy sporządzić łóżko o wyglądzie pudełka…”

Julian Piórek, nr 2342  

SPORT

dsc_8310„Gromada więźniów podskakiwała na czworakach w kółko po placu, a sztubowy wraz z kalifaktorami… popędzali ich uderzeniami kijów i pałek. Po żabce nastąpił taniec obrotowy z rękami założonymi na karku…”

Władysław Boczoń

dsc_8370„Iwan całymi dniami musztrował nas, wymyślając różne zbrodnicze ćwiczenia, które nazywał „sportami”. Ulubionym jego sportem było tzw. „Rolen” – Toczenie nad spadem (terenem spadzistym) kazał zrobić przysiad, chwycić rękami za kostki nóg i trzymać pod groźbą bicia. Delikwenta popychał w plecy i ofiara koziołkowała jak kula w dół”

dsc_8368Czesław Skoraczyński

„Vogel – zawsze zauważył coś niewłaściwego i zarządzał karne ćwiczenia – padały komendy padnij, powstań, tocz się, obracaj się. Ten i ów spóźniał się, Vogel miał, więc usprawiedliwioną okazję, by brodzić po naszych głowach i bić opieszałych pejczem, kopać, tratować, skakać po naszych żebrach, walić w nas taboretami. Podczas ćwiczeń krew lała się obficie.”

Stanisław Dziaduś 

Obóz pracy „Wychowaczy” 

1 Grudnia 1943 r. wrocławskie gestapo przeniosło z Rattwitz (Ratowice) na teren KL Gross – Rosen swój wychowawczy obóz pracy (Arbeitserziehungslager – AEL). Jego więźniami byli robotnicy przymusowi z terenu Dolnego Sląska, którzy weszli w konflikt z prawem III Rzeszy. Otrzymywali ono odrębną numerację zaczynającą się od cyfry zero. Na potrzeby tego obozu przeznaczono blok 22, który został dodatkowo ogrodzony drutem kolczastym. Panował tam rygor nie lżejszy niż w obozie koncentracyjnym. Więźniowie wychowawczy kierowani byli do najcięższych prac w kamieniołomie. Po odbyciu dwutygodniowej kary więźniowie byli przeważnie zwalniani i powracali do poprzedniej pracy. Nieraz jednak osadzani byli bezterminowo w obozie koncentracyjnym.

Karna kompania Sonderkommando 

1945, Schnurbock- zwany potocznie kozłem – stół do wymierzania kary chłosty pejczem lub kijem. Kara ta zazwyczaj poprzedzała egzekucję lub wysłanie do karnej kompanii, co też było równoważne ze śmiercią. Karę tą wprowadził ostatni z komendantów obozu Hassebroek.

W bloku 19 mieściła się karna kompania (Strafkompanie – SK). Kierowano do niej więźniów wymagających, zdaniem hitlerowców, specjalnego nadzoru, np., za próby ucieczki, bunty, morderstwa, spiskowanie, sabotaż itp. Funkcję blokowego pełnił niemiecki więzień Kurt Vogel. Przeżycie w SK uzależnione było tylko od jego kaprysu. Więźniowie SK zatrudniani byli w wydzielonym komandzie w kamieniołomie lub przy innych ciężkich, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, pracach. Dzień roboczy karnej kompanii rozpoczynał się o godzinie 6.00 i trwał jeszcze długo po wieczornym apelu: często więźniowie pracowali także w niedzielę. W sierpniu 1944 r. wydzielono dodatkowo z karnej kompani specjalne komando (Sonderkommando), w którym osadzono przedstawicieli inteligencji i arystokracji, głównie  polskiej.

Gong obozowy

Gong obozowy służył do budzenia więźniów, zwoływania ich na apele, sygnalizował wyjście do pracy, posiłki, tzw. Lagersperre, gaszenie świateł i ciszę nocną. W początkowym okresie istnienia obozu funkcję gongu pełniły szyny rozwieszone wzdłuż Lagerstrasse. Wiosną 1944 r., wraz z powstaniem dużego placu apelowego, umieszczono w jego rogu dzwonnicę z dzwonem, którego dźwięk po kakafonii szyn wydawał się więźniom wręcz „idylliczny”. Rolę dzwonnika pełnił goniec obozowy. Dzwon obozowy był jedynym z niewielu obiektów obozowych, które przetrwały zawieruchę końca wojny. Dzwonnica uległa zniszczeniu, w wyniku wichury, dopiero w 2002 roku. Obecnie prezentowany obiekt został zrekonstruowany w III kwartale 2003 roku.  

Kancelaria obozowa – Schreibstube

W bloku nr 12 znajdowała się kancelaria obozowa (Schreibstube), gdzie mieściły się kartoteki więźniów. Trzy razy dziennie blokowi raportowali tam stan swoich bloków. Meldunek taki musiał zawierać liczbę więźniów, którzy powinni znajdować się na bloku, rzeczywisty ich stan, liczbę znajdujących się w pracy, w szpitalu itp. W biurze wszystko sprawdzano i sumowano. Tam też pracowało kilku więźniów z Kolumny Poststelle, którzy rozdzielali na bloki listy przychodzące do więźniów, zbierali listy napisane i odnosili do ocenzurowania, wpisywali na konto więźnia przelewy pieniężne i przywozili paczki. Schreibstube była także biurem stojącego na czele tzw. samorządu więźniarskiego Lagerältestera (starszego obozu), którego zadaniem było utrzymywanie ścisłej łączności pomiędzy więźniami a władzami SS.

Kuchania obozowa 

dsc_8346Jesienią 1943 r. oddano do użytku budynek kuchni obozowej. Do tego czasu posiłki dla więźniów przygotowywano w wydzielonym pomieszczeniu w baraku nr 1. Nowo wybudowana kuchnia była murowana z drewnianą nadbudówką, do której prowadziły schody od środka i z zewnątrz budynku. W dolnej, zachowanej do dziś, części znajdowały się magazyny oraz obieralnia dsc_8352ziemniaków i warzyw, a na Pietrze kotły, w których gotowano jedzenie dla więźniów. Pod koniec istnienia obozu, w związku z napływem transportów ewakuacyjnych, kuchnia pracowała całą dobę. Wtedy też wielu więźniów otrzymywało swój jedyny, ciepły posiłek w środku nocy.

dsc_8365„1/ śniadanie – ½ l wodnistej polewki zaprawionej mąką lub tzw. czarnej kawy bez cukru, 2/ obiad – ¾ l zupy, 3/ kolacja – ½ l zupy plus ¼ bochenka chleba oraz czasami 10-20 gramów margaryny lub kiełbasy końskiej, niekiedy marmolady, twarogu, melasy lub kiry, albo mlecza z solonych śledzi”

Zdzisław Rałł nr 2930

dsc_8361„Ciepłą strawę przygotowywano w jedynej kuchni, położonej u szczytowego krańca obozu. Tam też pod nadzorem esesmańskim znajdowały się magazyny żywnościowe (…) Gorącą zupę roznoszono na bloki w kotłach różnej wielkości. Większość kotłów miała hermetyczne zamknięcia i termosowe urządzenia, przeto zupa przyniesiona w południe zachowywała swoją ciepłotę do wieczora. Były jednak i zwykłe drewniane beczki, trudne do przenoszenia”

Ks. Julian Rykała nr 26045

Kamieniołomy

Kamieniołom granitu Gross – Rosen dysponował, w momencie powstania obozu, wyrobiskiem o wymiarach 180 x 110 m i głębokości 38 m. Z czasem poszerzono go i pogłębiono (400 x 140 x 80 m). Wydobywany tu kamień używano jako materiał drogowy, budowlany i rzeźbiarski. Komando pracujące przy wydobyciu dsc_8393granitu było największe w obozie. Panowała w nim największa nieśmiertelność, będąca wynikiem ciężkiej, katorżniczej pracy, złej kondycji fizycznej więźniów, wypadków oraz szykan ze strony więźniów funkcyjnych i załogi SS. Średnia długość życia więźniów pracujących w kamieniołomie nie przekraczała 5 tygodni.

dsc_8373

„Kamieniołom to pewna śmierć”

(ze wspomnień byłego więźnia KL Gross – ROsen Sz. S)

1943 , Akt samobójczej śmierci więźnia, będącej wyzwoleniem od morderczej pracy. Wyniszczająca praca w połączeniu z głodowym wyżywieniem ( w Groß Rosen ~ 800 kalorii, w Oświęcimiu ~1500, przy 3600- 4800 wymaganej dla tej pracy) powodowała, że nowo przybyły więzień w ciągu miesiąca tracił na wadze 20 kg . Przeciętny czas życia człowieka pracującego w najcięższych komandach wynosił 5 tygodni. Zdjęcie wykonane przez SS- manna w 1943 roku. Zdjęcie Fotopolska

Psiarnia obozowa 

W Gross – Rosen istniała tzw. psia kompania (Hundestaffel), czyli oddział SS – manów ze specjalnie tresowanymi psami. Na jej czele stał podoficer podległy bezpośrednio Wydziałowi I (Komendanturze). Przez jakiś czas funkcję tę pełnił Obersturmführer Schittering. Psy były używane głównie do konwojowania oraz pilnowania więźniów pracujących poza drutami. Główny Urząd Gospodarczo – Administracyjny (WVHA) organizował nawet specjalne kursy dla SS – manów posługujących się w czasie służby psami. Używanie psów do pilnowania więźniów podczas pracy rekomendował również Pohl w jednym z rozkazów skierowanych w 1942 r. do komendantów obozów.

Graże obozowe

Garaże należały do służby transportowej (Fahrbereitschaft), która wchodziła w skład Oddziału I (Abteilung I –Kommendantur). Obóz posiadał własne samochody osobowe i ciężarowe. Ich kierowcami byli SS – mani, którymi dowodził SS – Hauptscharführer Karl Zimmermann. Obsługą garaży i naprawą samochodów zajmowała się, utworzona z więźniów, kolumna samochodowo – transportowa (Garagekolonne). Ich zadaniem było zapewnienie pełnej sprawności wszystkich środków transportu. Park samochodowy składał się z 7 ciężarówek oraz samochodów osobowych (m. In. dwie Simki, Opel, Adler i Renault z silnikiem przerobionym na gaz), dwa wozy do specjalnych zadań (Sonderfahrt). Do SS – Wache należał garażujący tam wóz strażacki, prawdopodobnie marki Mercedes – Benz.

Jednak jednym z najtragiczniejszych okresów w dziejach tego obozu była jego ewakuacja. Podczas transportów (nawet kilkutygodniowych)   zginęło wiele tysięcy więźniów. W momencie, gdy sowieckie oddziały dotarły już na teren Dolnego Śląska, na początku lutego 1945 roku, rozpoczął się Marsz Śmierci – ewakuacja Gross-Rosen i części jego filii.

Były więzień, Marian Główka, tak wspominał ostatni dzień istnienia obozu:

„Skoro świt uformowano kolumny i na stacji załadowano resztę więźniów na podstawione nocą wagony. Za zdrowymi, przerażeni nocną rzezią, wywlekli się z rewirów chorzy, którzy mieli na to dość siły.(…) I nagle z grupy pijanych esesmanów rozlega się krzyk Eschnera: „Stop!” Najpierw Wenzel dobija dwóch młodych więźniów prowadzących trzeciego, starego. Pochód znów rusza, ale co chwila ktoś zostaje na śniegu”. 

dsc_8401Więźniowie byli już ewakuowani już trzeciej dekadzie stycznia, ewakuacja odbyła się w kilku etapach. Więźniowie w tragicznych „marszach śmierci” docierali do obozu macierzystego w Gross-Rosen, kobiety kierowano w głąb Rzeszy. Przed każda ewakuacją musieli demontować cieżki sprzęt i maszyny, które były wysyłane do Rzeszy.  

Więźniów, którzy przeżyli osadzono w innych obozach koncentracyjnych, m.in. w Buchenwaldzie (ok. 9,5 tys.), Bergen-Belsen (4 tys.) Flossenbürgu (11,5 tys.) i Mauthausen.

13 lutego 1945 r. na teren opustoszałego obozu Gross-Rosen dotarły oddziały sowieckiej 3. Armii Pancernej. Ostatnie z filii Gross-Rosen, np. Friedland, wyzwolono dopiero 7-8 maja 1945 roku, gdzie do niemal ostatnich chwil pracowali więźniowie.

I jeśli ktoś myśli, że piekło tych ludzi się skończyło w momencie wyzwolenia to jest w wielkim błędzie….

Część pamięci Tym, którzy zginęli w Gross-Rosen, podobozach i wielu innych miejscach kaźni ludzkiej, oraz tym, którzy przeżyli i z pamięcią tamtych dni przyszło im żyć dalej.

Mauzoleum z prochami pomordowanych więźniów obozu KL Gross – Rosen

Muzeum 

dsc_8402 dsc_8403 dsc_8404 dsc_8405 dsc_8406 dsc_8407 dsc_8408 dsc_8409 dsc_8410 dsc_8412 dsc_8413

Biliografia:

http://www.niedziela.pl/

http://dachaukz.blogspot.

http://dzieje.pl/aktualnosci/75-lat-temu-do-obozu-koncentracyjnego-gross-rosen-przywieziono-pierwszych-wiezniow

http://www.gross-rosen.eu/historia-kl-gross-rosen/

Gross Rosen- obóz koncentracyjny na Śląsku. Mieczysław Mołdawa Wydawnictwo MON Warszawa 1979.

Niektóre teksty pochodzą z tablic informacyjnych muzeum KL Gross – Rosen

Zdjęcia  – Fotopolska

Zdjęcia z grafiką komputerową należą do RGH, jednak dla potrzeb wizualizacyjnych posługiwaliśmy się archiwalnymi zdjęciami z różnych obozów zagłady rosianych w całej Europie.

ARBEITSLAGER  HARTMANNSDORF ZAPOMNIANA FILIA  KL GROSS-ROSEN

Janusz Skowroński, Dorota Sula.

 

 

Share Button

Dodaj komentarz