Antonówka – Ruski Las

Antonówka – Ruski Las

Antonówka

Antonówka

O „Ruskim lesie” dowiedzieliśmy się w Kamiennej Górze. W czasie wyprawy po Dolnym Śląsku postanowiliśmy zwiedzić tamtejszą podziemną trasę turystyczną „Projekt Arado – Zaginione laboratorium Hitlera”. Ten wybór nie był przypadkowy. Ci z was, co uważnie czytali nasz artykuł Rakieta V2 – Lisków   wiedzą, że w tym miejscu spoczywa znaleziona przez nas część rakiety A 4/V2. Same muzeum „Projekt Arado” opiszemy wam już niebawem, bo jest tego warte.

Opowieści o tym niezwykłym miejscu zainteresowały nas tak bardzo, że prosto z „Arado” pojechaliśmy do Antonówki. Parkując samochód przy tym ogromnym lesie zauważyliśmy tablice z napisem:

OSTRZEŻENIE!

ZABRANIA SIĘ:

CHODZENIA I PRZEBYWANIA NA TERENIE BYŁYCH OBIEKTÓW WOJSKOWYCH, POŁOŻONYCH W LASACH ANTONÓWKI. GDYŻ GROZI TO TRWAŁYM KALECTWEM LUB ŚMIERCIĄ

NADLEŚNICZY

Przyznacie, że taki napis może każdego turystę zniechęcić do wejścia do lasu. Wchodząc tam możemy się narazić na konflikt z Nadleśnictwem. Jednak zauważyliśmy, że leśnym duktem spaceruje starszy pan z psem. Skoro on sobie swobodnie spaceruje to znaczy, że zakaz ten nie jest aż tak restrykcyjnie przestrzegany. Ciekawość była silniejsza, wchodzimy w las. Spodziewaliśmy się, że szybko coś ciekawego zobaczymy, okazało się jednak, że nie jest to takie proste. Las jest ogromny i dość gęsty. Las przecina wiele leśnych dróg. W którą stronę iść? Rozdzieliliśmy się, każdy z nas poszedł inną drogą, w ten sposób nasze szanse na odkrycia wielokrotnie się zwiększyły. Nie upłynęło dużo czasu by zrozumieć, dlaczego przy wejściu do lasu postawiono tablice ostrzegawczą. Las jest bardzo niebezpieczny! Jeden z nas wypatrzył w lesie studzienkę. Okazało się, że jest ich tam sporo, i nie są niczym zabezpieczone! Ich głębokość dochodzi do kilku metrów! Można sobie tylko wyobrazić, jak groźna to pułapka dla kogoś, kto nie patrzy pod nogi! Jak się potem okazało, nie tylko studnie czyhają na nieuważnego poszukiwacza, ale nie uprzedzajmy jeszcze faktów.

DSC_4122 DSC_4123 DSC_4124 DSC_4169 DSC_4172 DSC_4174 DSC_4111 DSC_4114 DSC_4115

Studnie są różnego rodzaju. Ceglane z drabinkami, ceglane bez drabinek, z betonowych obręczy z małymi wypustkami zamiast drabinki. Te betonowe wyglądają na zwykłą instalacje odwadniającą, nawet w niektórych z nich widać było wodę. Jednak najciekawsze te ceglane. Wchodząc do nich można zauważyć boczne korytarze. Drabinki są zrobione z grubego drutu stalowego. Zaprojektowano je tak, by były pewnym i trwałym oparciem stóp dla schodzącego do studzienki człowieka. Na naszych zdjęciach pokazujemy wam studzienki, na które trafiliśmy. Czemu służyły? Nikt tego nie wie. Interpretacje pozostawiamy wam.

Idąc lasem trafiamy na bunkry. Są to jednoosobowe betonowe walce.

DSC_4125 DSC_4112 DSC_4113

Splitterschutzzelle lub Einmann-bunker – tak nazywa się betonowy walec, który służył, jako jednoosobowy schron lub punkt obserwacyjny. Tego typu walce były używane wszędzie tam, gdzie ludzie nie mogli dotrzeć do odpowiedniego schronienia w czasie nalotu bombowego. Stąd stawiano je najczęściej przy obiektach kolejowych i przemysłowych. Wartownik mógł do niego wejść i schronić się przed nalotem. Skutecznie broniły one przed odłamkami, ale gdyby spadła na niego bomba, nie byłoby po nim śladu”

Bunkry są poprzewracane, las w tym miejscu jest karczowany, pewnie przeszkadzał drwalom w wycince drzew.

wejscie do piwnicy

wejscie do piwnicy

rura na gorącą wode (pare)

rura na gorącą wode (pare)

kotłownia

kotłownia

kotłownia

kotłownia

kotłownia

kotłownia

W pewnym miejscu trafiamy na pozostałości jakiś budynków. Widzimy rumowiska niegdyś ceglanych zabudowań. Tu właśnie okazało się, że nie tylko studzienki czyhają na nasze zdrowie i życie. Choć z tego ogromnego budynku niewiele dziś pozostało, nadal widać, że budynek posiadał obszerne piwnice. Nie zauważyliśmy wejścia do podziemi, strop zasypany jest pokruszonymi cegłami. Ktoś jednak próbował od góry dostać się do piwnic, wybijając otwory w stropie. Stworzył tym samym, kolejne niebezpieczne pułapki dla nieuważnego przechodnia. Zajrzeliśmy jednak do środka. Piwnica jest zasypana gruzem i śmieciami. Pewnie była wielokrotnie penetrowana przez różnych poszukiwaczy. Strop piwnicy jest niestabilny, obawiamy się, że spadnie nam na głowę, więc odpuszczamy sobie wejście do głębszych partii pomieszczeń piwnicznych. Jak się potem okazało te gruzy to pozostałości po byłej kotłowni.

DSC_4134 DSC_4138 DSC_4140 DSC_4128 DSC_4129 DSC_4130 DSC_4131 DSC_4132 DSC_4133

Idąc dalej spotykamy kolejne ceglane rumowiska. Niektóre obiekty są oddalone od głównego traktu, wybudowano je jakby na uboczu. Pewnie dla bezpieczeństwa. Niektóre z tych budynków musiały być ogromne! Mury są bardzo grube. Te, które odnaleźliśmy charakteryzowały się dwiema cechami, Pierwszy typ budowano na powierzchni na betonowym fundamencie. Drugi typ budowano tak, że tylko ich górna część wystawała ponad poziom ziemi. Oba typy łączy jednak wspólna cecha. Grube mury z czerwonej cegły, fundament ze zbrojonego betonu i podłogi wyłożono (lub pokryto) czymś, co przypomina smołę. Dlaczego? Zaraz się dowiecie.

plan

plan lasu

otwory w stropie bunkra

otwory w stropie bunkra

wejście

wejście

miejsce zabaw

miejsce zabaw

sklepienie łukowe

sklepienie łukowe

szyb wentylacyjny

szyb wentylacyjny

grubość murów

grubość murów

"wjazd ciężarówek"

„wjazd ciężarówek”

podziemny tunel

podziemny tunel

widoczne rozwidlenia

widoczne rozwidlenia

Idąc dalej, można powiedzieć „na ślepo” przez las, spotykamy tego starszego pana z psem. Starszy pan okazał się uprzejmym człowiekiem i zgodził się pokazać nam kawałek tajemnic Antonówki. On właśnie wyjaśnił nam, że budynek z piwnicą to była w czasie wojny kotłownia. Rurami tłoczono gorącą wodę do podziemnych pomieszczeń. Czy w ten sposób ogrzewano załogę Antonówki czy gorąca woda służyła innym celom, nie umiał nam powiedzieć. Wyjaśnił nam też, po co pokrywano „smołą” posadzki w pomieszczeniach. Zapobiegało to powstawaniu przypadkowej iskry, bo jak twierdził „tu produkowano materiały wybuchowe na potrzeby Wehrmachtu”. Człowiek ten prowadzi nas w gęsty las, pokazuję nam ledwo widoczne nasypy kolejowe, zbiornik wodny, zasilany z pobliskiego strumyka, prawdopodobnie stworzono go dla bezpieczeństwa pożarowego. W niewielkim zagajniku nasz przewodnik każe nam uważać gdzie stawiamy stopy. To, co zobaczyliśmy nas przeraziło. Coś, co wydawało się zwykłym poszyciem lasu, okazało się stropem potężnego podziemnego bunkra. Kolejny raz widać, że ktoś próbował się przebić do podziemi wybijając otwory od góry. Kolejna śmiertelna pułapka! Otwory (patrz zdjęcie) są ledwo widoczne! Zaglądamy do środka. Potężna hala zbudowana z czerwonej cegły, Widać charakterystyczne łuki ceglane. Pomieszczenia zasypane, co widać na naszych fotografiach. Jedna z większych sal służy, jako śmietnik i miejsce zabaw. Przewodnik prowadzi nas dalej, do jak sam stwierdził „najciekawszego miejsca”. Nie zna przeznaczenia tego obiektu, ale już na powierzchni widzimy obetonowane szyby wentylacyjne. Pokazuje nam ceglany szyb prowadzący do podziemi. Ku naszemu rozczarowaniu szyb jest zaśmiecony i zalany wodą. Widać tylko dwa boczne wejścia prowadzące gdzieś w głąb podziemi. Ten starszy pan widział chyba nasze miny i uśmiechając się obiecał nam pokazać inne wejście. Prowadzi nas do inną drogą. Obiekt jest zniszczony, wszędzie gruz, cegły i kawałki betonu. Budynek był masywny, jego mury mają około 2 metrów grubości. Na powierzchni niewiele z niego zostało, jednak podziemia robią na nas ogromne wrażenie. Widzimy coś, co przypomina szerokością wjazd dla ciężarówek, niestety, co widać na zdjęciu, jest zasypany. Trudno sobie wyobrazić, co jest za tym rumowiskiem ceglanym. Czyżby rzeczywiście mogły tam wjeżdżać ciężarówki? Nasz przewodnik nie wiedział. Prowadzi nas dalej, widzimy długi ceglany korytarz, zamykany na stalowe drzwi (widać zawiasy). Korytarz jest długi na kilkadziesiąt metrów, potem jest rozwidlenie w prawo i w lewo. Przewodnik nie chce dalej iść, boi się, ostrzega nas byśmy tam nie wchodzili, jest tam zupełnie ciemno i do tego widać na betonowej posadzce wodę. Ze ścian w głębi wystawiają jakieś stalowe elementy. Rezygnujemy, bez sprzętu to za duże ryzyko. Przewodnik prowadzi nas dalej, pokazuje nam ślady po okopach, fundamenty kolejnych budynków niewiadomego dziś przeznaczenia. Zwiedzamy jakieś 10 % Antonówki. Przewodnik nie może nas dalej oprowadzać. Zdaliśmy sobie sprawę, że sami niewiele znajdziemy. Opuszczamy Antonówkę i zostawiamy wam na koniec ostrzeżenie!

korytarz

korytarz

zawiasy

zawiasy

Las Antonówki może zabić! Dość, że można wpaść w jakąś studzienkę czy piwnicę, to jest jeszcze jedno, o wiele bardziej śmiercionośne niebezpieczeństwo. Armia Czerwona próbowała wysadzić amunicje pozostawioną przez Niemców. Eksplozja zamiast ją zniszczyć, rozrzuciła amunicje po całym lesie! Las Antonówki jest pełen „stalowej śmierci”! W naszym artykule opisujemy i pokazujemy wam na zdjęciach to niezwykłe miejsce. Materiał o Antonówce powstał po to, byście mogli bezpiecznie siedząc w domu, zobaczyć kawał wojennej historii Antonówki. Nie zachęcamy was do eksploracji. Uwierzcie nam, to nie jest zabawa!  


ANTONÓWKA

Fakty i mity 

obszar badań

obszar badań

W okresie okupacji niemieckiej ze względu na naloty 9.04.1943 Ministerstwo Lotnictwa Rzeszy zapowiedziało przeniesienie zakładu produkcji łożysk kulkowych ze Schweinfurtu na Śląsk. Już 14.04.1943 przedstawiciele ministerstwa z gauleiterem K. Hanke i rzeczoznawcą z Inspekcji Zbrojeniowej wizytowali zakłady tekstylne w Kamiennej Górze w celu wyszukania odpowiednio dużej powierzchni produkcyjnej dla firmy Kugelfischer. W dniu 18.05.1943 zapadła decyzja Ministerstwa Lotnictwa o przeniesieniu także firmy VKF (Vereinigte Kugellager – Fabrik) ze Schweinfurtu. Były to kluczowe fabryki produkujące łożyska kulkowe na potrzeby przemysłu lotniczego, umieszczono je w trzech częściach zakładu, jako fabryka łożysk kulkowych Kramsta Methner und Frahne.Tak właśnie miasto Kamienna Góra a konkretnie ewakuowana fabryka lniarska stała pierwszą częścią zakładów gdzie więźniowie z Gross-Rosen zajmowali się toczeniem i hartowaniem pierścieni do łożysk kulkowych. Tyle o Kamiennej Górze, przejdźmy do samej Antonówki.

Notatka20150828174735Antonówka, niby niepozorna nazwa, która każdemu skojarzy się z pewna odmiana jabłka, jednak brać eksploracyjna i interesujący się historią a w szczególności zapomnianymi fabrykami Rzeszy Niemieckiej doskonale wiedzą, co w trawie piszczy.Dzisiaj Antonówka to osiedle w Kamiennej Górze na Dolnym Śląsku, oddalone od centrum miasta ok. 4 km. Osiedle leży na wysokości 470-530 m n.p.m. na południowych stokach Gór Lisich w Rudawach Janowickich.Miejsce dość tajemnicze, owiane sporymi legendami, które mieszają się z faktami. A z jakiego powodu tyle zamieszania nad Antonówką?Otóż na jej terenie, jak podaje notatka zamieszczona w ,,Wykazie obiektów opuszczonych i niewłaściwie zagospodarowanych” z 1953 roku jest napisane:

,,pow. Kamienna Góra, wzgórze Antonin, na linii Jelenia Góra- Wałbrzych. Była fabryka amunicji. Na obszarze 70 ha, 44 budynki mieszkalne. Bardzo wiele magazynów podziemnych niezupełnie zbudowanych (częściowo zasypane i zalane wodą). Fabryka zatrudniała 9000 ludzi”.

DSC_4126Ta lakoniczna notatka sprzed ponad 60 lat nie wyjaśnia bynajmniej całkowicie tematu i im dłuższy czas tym więcej hipotez i możliwości tajemniczych rozwiązań. Mówi się, że w okresie wojny zbudowano na stokach góry ogromne zabudowania liczące po kilkadziesiąt metrów długości nieznanego przeznaczenia (magazyny, budynki mieszkalne), z Kamiennej Góry doprowadzono bocznicę kolejową, jej zakończenie prawdopodobnie podciągnięto do podziemnej części kompleksu (niektórzy świadkowie potrafią jakoby wskazać miejsce gdzie ten wjazd się znajdował), dobrze rozbudowano sieć dróg i kanalizacji. Drążono sztolnie o niespotykanych kształtach, jedna z nich zachowała się, jej przebieg, co kilkanaście metrów załamuje się pod kątem prostym, prawdopodobnie przygotowana do wysadzenia, świadczą o tym ślady po odwiertach wokół wejścia do założenia materiałów wybuchowych. Nie wiadomo, do czego mogła służyć i dlaczego zamierzano ją wysadzić, sztolnia znajduje się dopiero w początkowej fazie drążenia.

DSC_4136Prawdopodobnie dość rozbudowana jest część podziemna, niektórzy twierdzą, że włączono w kompleks stare wyrobiska kopalniane, sięgające aż po Raszów i inne okoliczne miejscowości. W terenie widoczne obwałowane płaszczyzny nieznanego przeznaczenia, regularnie wyglądające zagłębienia, prawdopodobne pozostałości po kolejce normalno i wąskotorowej. Cały teren był podobno ogrodzony wysokim, blisko 2 metrowym płotem. Dostępu do fabryki strzegli żołnierze. Świadczyć o tym mogą pozostałości bramy wjazdowej od strony Raszowa oraz pojedyncze bunkry strażniczo- obserwacyjne a także resztki wartowni. Obszar zajmowany przez kompleks wyraźnie dzieli się na dwie części- produkcyjną i magazynową.

zbiornik wodny

zbiornik wodny

Do kompleksu doprowadzono szosę oraz bocznice kolejową. Bocznica kolejowa do Antonówki ma swój początek w Kamiennej Górze, zaraz za przejazdem kolejowym na ul. Towarowej. Trasa początkowa poprowadzona jest w wykutym w skale wąwozie a następnie biegnie zboczem góry Widok. W Ruskim Lesie bocznica dzieliła się na dwie biegnące równolegle odnogi. Jedną z nich zlikwidowano tuż po zakończeniu II Wojny Światowej. Na końcu bocznicy znajdowała się parowozownia.
Jedna z teorii mówi, że Antonówka jest częścią wielkiego kompleksu mającego w założeniu objąć teren od Leśnej na zachodzie po Kamienną Górę na wschodzie. Projekt miał się nazywać Concordia. Teorii jest wiele i pewnie tak do końca prawdy się nie dowiemy, niestety.

DSC_4137Ale to jeszcze nie koniec…zbilża się koniec wojny, Niemcy uciekają, ale uciekając zaminowują cześć fabryki. Zaraz po wojnie Rosjanie zajmują teren fabryki, Teren osiedla i fabryki został utajniony do tego stopnia, że nie figurował na ówczesnych mapach. Kiedy czerwonoarmiści w 1949 roku wyjeżdżali z Antonówki pozostawioną amunicję zdetonowali w pobliskich lasach a pozostałe wyposażenie fabryki wywieźli do ZSRR. Pozostała infrastruktura techniczna została zniszczona a podziemia zalane.W 1950 roku teren ten przejęło Polskie Wojsko.  W roku 1967 polskie jednostki wojskowe przy pomocy wysokowydajnych pomp próbowały wypompować wodę z zalanego zakładu w celu eksploracji podziemi. Niestety operacja nie powiodła się. Miejsce to stało składowiskiem amunicji, min i bomb, zwożonych z Dolnego Śląska, gdzie były detonowane i unieszkodliwiane. Podczas detonacji w okolicznych lasach, które dla upamiętnienia zostały nazwane ,, piekłem” i ,,wybuchami” nie wszystkie jednak ładunki uległy zniszczeniu. Lasy te, więc po dziś dzień kryją wiele niewybuchów.

okopy

okopy

Antonówka to miejsce spędzające sen z powiek wielu pasjonatów historii, ciągle niewyjaśnione tajemnice nie pozwalają spać…może kiedyś doczekamy rozwikłania tej zagadki.

Bibliografia:

  1. Lubieniecki- Tajemnicza Antonówka.
  2. Lubicz- Woyciechowski- Kamienna Góra miasto podziemi. Antonówka.

Antonówka – Ruski las 

Aktualizacja 16.12.2016

 

skan laserowy południowo – zachodniej części lasu

Wracamy kolejny raz do Antonówki – Ruskiego Lasu, który opisaliśmy na naszej stronie w 2015 roku. Tym razem postanowiliśmy zwiedzić ten ponad 40 hektarowy las w innym miejscu niż byliśmy tam ostatnio. Zainteresował nas zwłaszcza ten fragment, który pokazujemy na skanie laserowym.  Trzeba pamiętać, że jest to teren Rudawskiego Parku Krajobrazowego i podlega ochronie. Mieliśmy się o tym przekonać, kiedy spotkaliśmy w środku lasu drwali. Pamiętajcie las jest niebezpieczny i naszpikowany niewypałami i niewybuchami! Poszukiwaczy kuszą jednak nie te zalegające w ziemi materiały wybuchowe, ale pozostałości po fabryce broni i amunicji. Gdybyśmy mieli z sobą wykrywacze metali mielibyśmy kłopoty. Pracownicy leśni dobrze się nam przyjrzeli. Pamiętajcie o tym podczas zwiedzania Antonówki. Czy rzeczywiście warto ryzykować i narażać się na konflikt z prawem? Podobno teren jest bardzo bogaty w artefakty z tamtego okresu. Jak już pisaliśmy wcześniej opisując nasze wrażenia z pierwszego pobytu w tym tajemniczym lesie. Podobno były tu zakłady niemieckie produkujące łożyska. Ku naszemu zdziwieniu w strumieniu odnaleźliśmy jedno z nich (patrz zdjęcie). Parę kroków dalej w tym samym strumieniu kolejne znalezisko. Prawdopodobnie są to zatyczki od maski gazowej i zamykanie od skrzynki na amunicje. Wszystkie elementy, pewnie za sprawą wody głęboko skorodowane. Czy inni poszukiwacze mogli to przegapić a myśmy mieli szczęście? Raczej uważamy, że te elementy ktoś wykopał i rozczarowany, w jakim stanie zachowały się te fanty, znaleziska po prostu wyrzucił. Ot złom nic więcej.

Kiedy trafiamy do miejsca docelowego na naszej mapie okazuje się, że te owalne kształty widoczne na skanie to w rzeczywistości wykopane w skale wnęki w kształcie prostokąta. W niemal każdej wnęce widać jeszcze zachowane do dziś resztki fundamentów po nieistniejacych już budynkach. Wymiary to około 20 metrów na 15 metrów. Wnęki wykopano tak, by każdy z tych budynków był ochroniony wysokim na kilka metrów wałem ziemnym. Jaki mógłby być powód takiego działania? Czy tak bardzo chciano ukryć te w sumie niewielkie budynki przed ciekawskim okiem? Czy raczej chciano odizolować każdy z nich od siebie? My jesteśmy przekonani, że raczej chodziło o to drugie. Przypuszczamy, że w każdym z tych budynków przechowywano materiał niebezpieczny (bomby, granaty, trotyl) wywołana przypadkiem eksplozja zostałaby w znacznym stopniu ograniczona, gdyż fala uderzeniowa rozeszłaby się ku górze a nie na boki. To bardzo proste, ale i skuteczne rozwiązanie. Naliczyliśmy 13 takich sztucznie wykopanych wnęk. Od czasu do czasu natrafialiśmy też na schrony typu Splitterschutzzelle lub Einmann-bunker.

Antonówka niczym demon kusi każdego eksploratora do wejścia na jej niższe poziomy. Spotykamy kolejne głębokie studnie z drabinkami i widocznymi na dnie odnogami korytarzy podziemnych. Tunele są wąskie, bardzo ciasne to szlak tylko dla odważniaków pozbawionych zupełnie klaustrofobii. Ten ukryty świat przeznaczony jest tylko dla zawodowców. My zaglądamy tylko w te tunele, które były w miarę bezpieczne. Nie ma potrzeby ryzykować, tunele były wielokrotnie penetrowane przez poszukiwaczy.  

Poszukując nowości o Antonówce trafiliśmy na kanale Youtube na ten film nakręcony i opublikowany przez Moto Turysta EDC Motocyklowego turysty. Postanowiliśmy pokazać w naszym artykule ten film i bardzo go polecić.  Będzie dopełnieniem naszych zdjęć o Antonówce. Wstawiamy też tekst napisany przez autora umieszczony pod jego filmem. 

 

 

 

Opublikowany przez Moto Turysta EDC Motocyklowego turysty  20 paź 2016 roku
 
 

Osiedle zlokalizowane w pobliżu miasta, bogata infrastruktura naziemna okolicy. Prawdopodobnie cały obiekt nosił nazwę Concordia. Prawdopodobnie pod koniec wojny uruchomiono tu produkcje, pomimo że obiekt nie został w pełni wykończony. Opis obiektu znajduje się w wykazie obiektów opuszczonych i niewłaściwie zagospodarowanych z 1953r. „Powiat Kamienna Góra wzgórze Antonin na linii Jelenia Góra – Wałbrzych. Była fabryka amunicji, na obszarze 70 ha, 44 budynki naziemne. Bardzo wiele magazynów podziemnych niezupełnie zbudowanych (częściowo zasypane i zalane wodą). Fabryka zatrudniała 9.000 ludzi.” W okresie wojny zbudowano na stokach góry ogromne zabudowania liczące po kilkadziesiąt metrów długości nieznanego przeznaczenia (magazyny, budynki mieszkalne), z Kamiennej Góry doprowadzono bocznicę kolejową, jej zakończenie prawdopodobnie podciągnięto do podziemnej części kompleksu (niektórzy świadkowie potrafią jakoby wskazać miejsce gdzie ten wjazd się znajdował), dobrze rozbudowano sieć dróg i kanalizacji. Drążono sztolnie o niespotykanych kształtach, jedna z nich zachowała się, jej przebieg, co kilkanaście metrów załamuje się pod kątem prostym, prawdopodobnie przygotowana do wysadzenia, świadczą o tym ślady po odwiertach wokół wejścia do założenia materiałów wybuchowych. Nie wiadomo, do czego mogła służyć i dlaczego zamierzano ją wysadzić, sztolnia znajduje się dopiero w początkowej fazie drążenia. Prawdopodobnie dość rozbudowana jest część podziemna, niektórzy twierdzą, że włączono w kompleks stare wyrobiska kopalniane, sięgające aż po Raszów i inne okoliczne miejscowości. W terenie widoczne obwałowane płaszczyzny nieznanego przeznaczenia, regularnie wyglądające zagłębienia, prawdopodobne pozostałości po kolejce normalno i wąskotorowej. Najprawdopodobnie była to fabryka amunicji lub lekkiej broni, jedna z teorii mówi też, że mogło się tu znajdować laboratorium biologiczne. Zastanawiająca jest też liczba zatrudnionych więźniów podawana w różnorodnych wykazach. W Kamiennej Górze staniały poza Antonówką także inne obozy pracy, niestety niewiele o nich wiadomo były to Boberlager, Hirshberglager i komando przy ulicy Ziedererstrasse 13, nie wiadomo jednak ilu więźniów tam przebywało ani czym się zajmowali. Z innej strony wiadomo, że więźniów z Kamiennej dowożono pociągami do fabryki w Kowarach Krzaczynie, co z kolei powoduje powstanie innch pytań (ale to temat na odrębny artykuł). W 1945 teren zajęli Rosjanie, przebywali tam, do 1949, co może świadczyć, że jednak coś znaleźli i próbowali albo zdemontować albo zbadać. Prawdopodobnie plany podziemi Rosjanom przekazały władze lokalne lub pracownicy firmy, mimo tego, często zdarzały się wybuchy min pułapek. Rosjanie ponoć bez problemu dostali się do hal produkcyjnych, jednak przy próbie demontażu urządzeń doszło do wybuchu, w rezultacie zaniechano dalszych prób eksploracji, a wejścia zostały wysadzone. Rosjanie zajmowali się tu także niszczeniem broni i amunicji z pobojowisk Dolnego Śląska. Odchodząc zalali podziemia a wejścia wysadzili. Do roku 1950 teren zajmowała karna kompania WP, w okolicy zaczęto magazynować amunicję zwożoną z pobojowisk Dolnego Śląska, którą potem niszczono, z tego powodu pobliskie zagajniki noszą nazwę Wybuchy. Mieszkańcy Kamiennej mówią także o tunelu łączącym Antonówkę z dworcem z Kamiennej Górze, niektórzy ponoć potrafią wskazać jego położenie. Zastanawiający jest jednak cel jego budowy, przecież istniała naziemna linia kolejowa. Prawdopodobnie pozostała się jeszcze prochownia otoczona lasem (niestety nie udało mi się jej odnaleźć), mieszkańcy twierdzili, że jest zagłębiona w ziemi na 7 pięter (?) i posiadała podziemne połączenie z Kamienną Górą. Tunelem jeździć miała kolejka wąskotorowa. Koło prochowni ciągnęły się bunkry. Potem większość zabudowań rozebrali miejscowi. W okolicznym lesie liczne wejścia do podziemi, niektóre zasypane lub zamurowane, niektóre drożne. Niektóre przekazy z tamtych czasów potwierdzają, że także w tym miejscu wielokrotnie dochodziło do eksplozji zastawionych przez Niemców pułapek minerskich, co ostatecznie spowodowało zaniechanie penetracji podziemi. Skala produkcji materiałów wojennych była w Antonówce tak duża, że ze względu na bezpieczeństwo podziemi magazyny produkowanej tam amunicji przeniesiono na zewnątrz, do lasu, pod namioty. Niemcy wycofując się, składy te kolejno wysadzali w powietrze, co spowodowało zasypanie okolicznych lasów gradem niewybuchów. Niestety, można je tam znaleźć do dziś. Podziemia Antonówki ciągną się w kierunku Raszowa, Pisarzowic, a także Janowic Wielkich. Jak daleko jednak sięgają, nie wiadomo? W czasie wojny tereny te były słabo zamieszkane, co sprzyjało lokowaniu tam podziemnych, tajnych inwestycji. Niestety nie wiadomo, jak rozległe jest zatopienie tego kompleksu.

Share Button

Dodaj komentarz